Panowie, podnoszę temat po 4 latach
Sytuacja jest następująca: po odpaleniu napięcie troszkę powyżej 15 v, po kilku minutach (jeśli w tym czasie zgaszę silnik, to już prawdopodobnie odpalał będę kablami) a potem spada do 13,4-13,6 v. Czyli najpierw zapewniam baterii gotowanie a potem ładowanie małym prądem. Bateria była jeszcze oryginalna, czyli miała lat 8, natomiast na nowej dzieje się dokładnie to samo. Nie chcę jej zajechać, więc wybieram się w najbliższym czasie do mechanika. Pytania:
- kolejność sprawdzania to najpierw regulator potem alternator?
- regulator nie jest wbudowany w alternator?
- prawidłowe wartości ładowania powinny mieścić się chyba w granicach 13.8-14.4 v?
Nawet bym nie zauważył, że coś jest nie tak, gdyby nie pierwsza bardzo krótka trasa na stację i z powrotem (~ 2 km). W jedną stronę jechałem z pracy, natomiast w drugą tylko do domu, więc możliwe, że to 15 v nawet nie zdążyło opaść i skończyło się następnego dnia zdziwieniem i strzelającym przekaźnikiem. Rozumiem, że po założeniu nowego aku nie trzeba najeżdźać iluśtam km w celu "uregulowania" się spraw w instalacji?
Kolego Godan, jak zakończyła się ta historia w wątku regulatorowo-alternatorowym? Czy to wina tych pasków?