A nie pomyślałeś o tym, że może jeżdżą autami nowymi z salonu z małymi przebiegami. I nie wiedzą co znaczy naprawianie auta przez 5-7 lat, a może i więcej.
Tak pomyślałem, dlatego napisałem ,,większość" a nie wszyscy...
Ale co do tego że przez 5-7 lat nie wiedzą co to naprawy to się raczej nie zgodzę, sądzę że ten okres w obecnych nowych autach (salonowych) to max 3-4 lata nie więcej.
Znam kilka przypadków że już w 2-3 letnich autach pojawiały się poważne usterki...
Miałem 4 Renówki i nie mam pojęcie skąd są te opinie o awaryjności.
Tu się zgadzam, miałem Lagune II przez 2 lata (używaną) i nie mogę powiedzieć na nią złego słowa, praktycznie tylko typowo eksploatacyjne rzeczy wymieniałem, a teraz jako drugie auto w domu od 2 lat mam megane II (też używane), które odpukać też sprawuje się bezproblemowo. Tylko że w obu przypadkach przebieg był dla mnie drugoplanową sprawą, bardziej interesował mnie faktyczny stan techniczny pojazdu i to żeby przebieg czy ewentualne naprawy które były robione można było zweryfikować (ale nie tylko wpisami w książce serwisowej, bo wiadomo jak to dzisiaj wygląda).
Po zakupie X dla żony z przebiegiem 70.000km stwierdzam, że 140.000km to przepaść. I nikt mi nie wmówi, że przebieg nie ma znaczenia.
Tak przebieg na pewno ma znaczenie ale moim zdanie nie powinien byś priorytetem przy kupnie używanego auta.
W mojej wypowiedzi chodziło mi o to że, jeżeli auto ma przejechane np. 70 tyś. to nie oznacza że będzie lepsze od tego co ma te 140 tyś...
Bo jeżeli ktoś nie dbał w ogóle o auto przez 70 tyś. to będzie ono w tragicznym stanie technicznym, natomiast druga osoba może dbać chuchać i dmuchać na auto, a w związku z tym mimo że będzie miało ono dwukrotnie większy przebieg będzie o niebo lepsze od tego pierwszego z mniejszym przebiegiem....