Z mojego doświadczenia wynika, że ta cała dyskusja jest zwykłym biciem piany, ponieważ sprawa jest dużo prostsza niż się wydaje. Sprawa sprowadza się tylko i wyłącznie do pieniędzy. Ludzie kupują auta, na które ich (w momencie zakupu) stać - i tyle. Ta cała analiza, że może to może sro, daje taką iluzję, że decyzja jest podejmowana racjonalnie. Natomiast jak przychodzi do transakcji rozumowanie jest takie, że są powiedzmy głoszenia na 3.0D za 45k, 4.2NA za 44k i 4.2SC za 43k to kupujący kupuje 4.2SC, bo przecież po co kupować 3.0D za 45k skoro można mieć 4.2SC za 43k, prawda?
Jednocześnie chyba każdy trzeźwo myślący człowiek zdaje sobie sprawę, że handlarze samochodów pracują dla zysku, że auta do sprzedaży są specjalnie przygotowywane, że 98% aut z rzeszy ma kręcone liczniki, że 98% aut z USA jest powypadkowa, itd. itd.
Ale jednak jak trzeba wyjąć kasę z portfela to perspektywa się zmienia zupełnie. To nic, że powiedzmy na autoscout24.ch najgorszy szrot zaczyna się od 15000CHF. Na pewno ten konkretny egzemplarz ze Szwajcarii za 45k jest na pewno igła i w ogóle.
Sprzedawałem w życiu kilka aut i zawsze problem był taki sam - cena. Ostatnio jak wystawiłem swojego XF zgadnijcie ile miałem osób zainteresowanych w ciągu miesiąca. ZERO. Jako zainteresowanych mam na myśli osoby, które jakkolwiek skontaktowały się w sprawie auta - jakkolwiek.
Reasumując, mogę się założyć, że kupisz losowe auto po taniości, o którym nie będziesz wiedział nic - nawet prawdziwego przebiegu. To spowoduje, że wszystkie dyskusje o niezawodności będą bezprzedmiotowe, bo co z tego że np. 4.2SC jest pancerny, jeśli kupisz auto z przebiegiem 189kkm, które naprawdę przejechało 496kkm, a przez ostatnie 100kkm nie miało wymiany oleju.
Co do aut z USA - jest tu kolega Storm3r z Krakowa, który się tym zajmuje.
Tak czy siak powodzenia i głębokiego portfela życzę