A więc przygód ciąg dalszy.
Nie wiem jak to się skończy, ale rzeczywiście muszę się zgodzić z pewną grupą ludzi, którzy twierdzą że przez gaz będziesz miał kłopoty. Ja tak nie uważałem, ale powoli zaczynają się dziać coraz gorsze rzeczy z moim samochodem i nie da się ukryć, że to jest spowodowane instalacją LPG. Nie chcę generalizować, że wszystkie instalacje to zło itp., ale w moim przypadku wiem na 100%, że obecne problemy wynikają wprost z nieogarnięcia instalacji LPG przez pseudofachowców.
Ale po kolei.
Instalowałem w Lublinie niby w sprawdzonym i solidnym zakładzie i wydałem więcej niż przeciętnie na instalację, bo chciałem mieć dobrze zrobione i niezawodnie. Było to mniej więcej 5 lat temu.
Po ok 300-400 km pojawił się check engine, ale wtedy jeszcze auto chodziło prawidłowo.
Niestety zaczęły się pierwsze objawy i pogłębiały się wraz z ilością przejechanych km. Po ok miesiącu - może dwóch już się nie dało normalnie jeździć, bo auto gasło, przerywało itp na wolnych obrotach.
Został włączony wtedy kasownik błędów (przy przechodzeniu na LPG) i być może emulator (bądź też emulator był już włączony wcześniej). Od tego momentu auto jeździło bez problemów...
Ale po jakimś czasie (coś może ze 2 lata później) sporadycznie i na krótko zaczęło łapać tryb awaryjny tzw. RESTRICTED PERFORMANCE. Z tym też dało się prawie bez problemów jeździć, ponieważ pojawiało się albo na całkiem zimnym silniku albo po przejechaniu z zimnego kilku km i w sumie po następnym przejechaniu kilku km można było zgasić auto i po ponownym uruchomieniu nie było już tego.
Pomimo, że trochę mnie to denerwowało ( i ta niewiedza czy z autem nie ma jakichś innych problemów - a nie było pewności, że tak nie jest, bo kasownik kasował błędy), to wiedziałem, że w tamtym okresie nie weszły na rynek żadne lepsze emulatory i raczej nie zrobię z tym nic konstruktywnego. Jeździłem nadal i nic niepokojącego się nie działo oprócz tego trybu awaryjnego na krótki czas...
Może z półtora roku temu podjąłem jedną odosobnioną próbę walki z tym trybem - mianowicie zostały przeczyszczone cewki, wymienione świece jak również uszczelki kolektora i przeczyszczony kolektor (z jednej strony niby był jakiś troche usyfiony). Nic to nie dało oprócz tego, że wydałem 600pln i mechanik nadal nie wiedział co by tu zrobić w dalszej kolejności i dalej byśmy szli metodą wymiany kolejnych podzespołów na zasadzi na chybił trafił, więc odpuściłem to sobie po prostu nie bardzo widząc sens takich działań.
Później nastąpiła regeneracja reduktora (w ramach interwału serwisowania, a nie z jakichś tam powodów). TO oczywiście nic nie zmieniło.
Ale następnie sprawy nabrały trochę tempa i niestety od tego momentu zaczęły się coraz większe problemy z Jaguarem
Po pierwsze zamontowano mi "super hiper nowe cudo cudowny wynalazek LPG" programowalny emulator Agis Acon. Gaziarz miał mi też wyłączyć ten zasrany kasownik błędów i taką informację dostał przed operacją i mi potwierdził to przy odbiorze auta po montażu.
Ale jak się potem okazało nie wyłączył mi tego wcale. A podczas pierwszej dłuższej jazdy (tak gdzieś po ok. 300km ciągłej jazdy w trasie) zaczęło się szarpanie. W sumie niezbyt mocne i dało się z tym jechać, ale ewidentnie coś było nie tak. Byłem umówiony, że jak emulator się nie sprawdzi, to mi go wymontuje i zrobi przelew.
Pojechałem do niego z takim zamiarem, ale oczywiście mi zaczął ściemniać, że to nie wina emulatora tylko może cewek lub coś innego i najlepiej jakbym do niego przyjechał jak będzie występował ten objaw. Pech chciał, że następnie przez ok 2 miesiące nie robiłem żadnych dłuższych tras, więc to się nie ujawniło. Zaczęły sie natomiast inne problemy. Pierwszym objawem było, że auto zaczęło mi gasnąć na benzynie w niedługim czasie po uruchomieniu. W momencie, gdy na zimno uruchamiałem auto, wyjeżdżałem z garażu i szedłem po coś jeszcze do domu na minutę, a po powrocie okazywało się, że Jag nie pracuje. Tzn. praca na benzynie w pozycji P na wolnych obrotach dopóki jeszcze nie przeszło w tryb LPG. Jak uruchamiałem od razu jechałem to było wtedy jeszcze ok, bo obroty były wyższe i silnik pracował.
Potem zaczęło się coraz częstsze wyświetlanie i na dłużej trybu awaryjnego RESTRICTED PERFORMANCE i coraz częstsze i mocniejsze gaśnięcie i szarpanie na wolnych obrotach na benzynie. I tak coraz mocniej, aż w końcu na benzynie nie dało się wcale jeździć, bo auto gasło non stop. Po uruchomieniu dopóki przeszło w tryb LPG też była ciężka walka, bo gasło kilkukrotnie i trzeba było ten czas odczekać stojąc , bo nie dało rady jechać (szarpanie, gaśnięcie, przymulenie itp.).
Więc pojechałem i powiedziałem, że chcę wymienić ten emulator na przelew. I zaczęły się jeszcze większe problemy. Nie mówiąc, że jeździłęm tam kilka razy, bo za pierwszym razem okazało się, że pompa nie trzyma ciśnienia na wolnych obrotach i trzeba przyjechać ponownie z druga pompą i próbować wymienić regulator. Potem okazało się, że niestety nie da się tego zrobi bez podnośnika i rozmontowania całego dołu i wyjęcia dopiero zbiornika w dół. Następnie okazało się, że po podmianie pompy nadal jest to samo. Niby coś tam kombinował i walczył z tym, ale auto stało prawie 2 tygodnie u niego (a właściwie u kolegi w warsztacie, który miał podnośnik). Widząc, że nic się nie dzieje pojechałem odebrać dzisiaj auto.
Problem jest nierozwiązany, czyli pali się RESTRICED, na wolnych obrotach na PB silnik się dusi. A co gorsza po odjechaniu 30km dowiedziałem się, że jest o wiele gorzej. Zajechałem się zatankować i nie mogłem uruchomić. Ewidentnie brak paliwa, rozrusznik kręci ale nie pali.
Zadzwoniłem jeszcze do gaziarza i zapytałem czy przełączyć takim przełącznikiem z 0 na 1 (bo zamontował coś takiego w komorze silnika i ten pstryczek włącza i wyłącza chyba ten cały przelew - tak mi coś gadał, ale nie do końca wiem o co chodzi). Po kilku minutach kręcenia w końcu zaskoczył. Musiałem w międzyczasie pójść do kasy i zapłacić za gaz, aby wyzerowali licznik i następny klient mógł tankować. Potem jeszcze dotankowałem benzyny i po raz kolejny miałem problem z odpaleniem. Zapalił po może 2 minutach kręcenia.
Dojechałem do sklepu niedaleko miejsca zamieszkania i po wyjściu ze sklepu również sytuacja się powtórzyła.
Czyli już widzę, że to jest spieprzone coś na bank. Nie musze chyba tłumaczyć, że kilka takich akcji i można wykończyć akumulator do zera, a poza tym "chechłanie" silnikiem kilka minut na sucho też nie należy do zdrowych rzeczy.
I teraz kilka pytań. Jak powinien wyglądać taki przelew, bo u mnie jest na zbiorniku pod tylna kanapą wklejone jakieś kolanko i jakiś zawór. I to jest podpięte do wiązki od pompy w pobliżu. A w komorze silnika mam ten pstryczek do włączania i wyłączania tego systemu (chyba), a poza tym nie wiem jak to ma działać i jak to jest rozwiązane. Po drugie, czy wymiana modułu sterowania pompy na jakiś inny spowoduje, że automatycznie pompa dostanie nowe ustawienia map wtrysku (czyli jakoby będzie miała fabryczne ustawienia map)? No i co można zrobić, aby wybrnąć z tego gównianego położenia?
Proszę o porady...