Któryś tam mi coś że lekszusz przysapał, onet czy jak... lekszusz mówią w Danii i uważam że to już wszystko co można na temat takiego gówna powiedzieć, nawet fabryka się spruła i dała głupią nazwę, luxus niby, ktoś tam pokazał wnętrze tej puszki, ściemnij ekran, a merca kopię z plastiku zobaczysz, i skórko szmatki które nie wytrzymują dwudziestu lat, inny coś że to niezawodny szczyt techniki, pożal się boże, a BMW jako wzór to skąd? inny tam jakiś komfort, S-klasą pojeździj a potem gadaj. Znam te śmietniki, i nie mam zamiaru tłumaczyć, jedyne co jest niezawodne to to, że to szybko zgnije. Więcej nie pisze bo mi żal na to badziewie czasu. Jak europejczycy jeździli samochodami, to Japończycy mieli bambusowe rowerki. Nie mają żadnej, ale to żadnej marki, tylko wyroby, kopie. Obliczone sokowirówki. Jedyne auto jakie zrobili z serca, to tojtoj 2000 GT z 1967, bo jakoś księgowym umknęli, sklecili w trzy lata trzysta parę sztuk, i nic więcej, żadne supry czy mr-2 to wszystko kopie... nic nie maja, jakiś Wankel kopia, i super owalny tłok, hahahahaha ale wymodzili.... buuuuaaahahahaha!!!! (honda NR)