Walec tu nawet nie chodzi o % ogrinalności, których zabytek musi mieć minimum 75.
Ale o kolizję prawną, bo innymi prawami rządzi się samochód z LPG, a innymi oldtimer.
Zabytek posiada przegląd techniczny bezterminowy - tzw. wieczysty, który z zasady jest bardzo szczegółowy i przeprowadzany tylko przez okręgowe stacje kontroli pojazdów oraz stacje upoważnione przez starostę, przed tym przeglądem sporządza się wniosek, który liczy sobie 78 punktów z danymi technicznymi auta, a są tam bardzo szczegółowe informacje, jak średnica tarczy sprzędłowej, moc alternatora czy przełożenie przekładni kierowniczej. Następnie diagnosta ma obowiązek sprawdzić czy wszystko zgadza się z opisem w naszym aucie, potem wydaje trzy różne dokumenty, które potwierdzają zdobycie przeglądu, może też w tych dokumentach ograniczyć sposoby użytkowania przez nas naszego zabytku, np. zakaz jazdy w nocy, gdy pojazd ma acetylenowe oświetlenie, lub zakaz wjazdu na autostrady gdy pojazd jest za powolny, wszystkie ograniczenia są potem wpisywane do dowodu rejestracyjnego. Gdy nawet komuś uda się oszukać lub przekupić rzeczoznawcę i wystawi mu opinię pojazdu zabytkowego, który ma LPG, później konserwator wpisuje taki pojazd do ewidencji zabytków nie robiąc dodatkowych oględzin bo opiera się na dokumentacji od rzeczoznawcy, - to i tak, suma sumarum instalacja LPG powinna zostać wykryta na przeglądzie, a diagnosta powinien odmówić dopuszczenia do ruchu na zasadach dla zabytków, dlatego że samochody z instalacją gazową podjegają co rocznemu obowiązkowi badań technicznych zarówno samochodu oraz instalacji LPG, a zabytek nie podlega ponownym badaniom. W tym miejscu instalacja LPG jest, a przynajmniej powinna być, wykluczona z zabytków. Dlatego, że samochód z niesprawną instalacją LPG stanowi duże zagrożenie dla samego właściciela, ale i otoczenia. A kto będzie robił przegląd LPG mając w dowodzie wbity przegląd bezterminowy. Tutaj jest pole do popisu dla drogówki, która widząc pojazd na żółtych blachach z LPG z miejsca powinna zabrać dowód rejestracyjny z powodu braku przeglądu instalacji LPG, a sprawę przekazać do konserwatora zabytków i innych organów państwowych celem wyjaśnienia i wyciągnięcia konsekwencji. Może coś takiego kiedyś się stanie i wtedy będziemy mieli paradoks prawny. Bo jak na razie nie słychać o czymś takim. A to, że na naszych drogach poruszają się pojazdy zabytkowe z LPG świadczy jaka korupcja panuje wśród rzeczoznawców i diagnostów, o czym było zresztą głośno w mediach sewgo czasu.