Panowie, posiadacze kotów, pełną gębą gentelmani:)
bez spiny
kolega napisał że chciałby większą moc, że jest fanem szybkiej jazdy i że śmiga po autostradach.
tyle z tego wywnioskowałem.
nie wywnioskowałem, że na drodze miejskiej zapier...a 150 km/h minimum, ani tego że na autostradzie 300 km/h to jego granica.
po prostu lubi szybko pojeździć, co dla mnie nie musi oznaczać notorycznego łamania przepisów, bo można czerpać radośc choćby z przyśpieszenia, szybszego pokonania zakrętu czy pewnego prowadzenia auta kiedy spadnie śnieg.
jako człowiek, który od lat jest związany ze sportem motorowym, uczestnik tygodniowego szkolenia GT na Nurburgring w grupie instruktorskiej też lubię szybką jazdę, a jakoś wypadków zero, punktów karnych też.
ważne , aby wiedzieć gdzie i jak tę moc wykorzystać.
jeśli wspomniany kolega lubi przyśpieszyć ciut szybciej aby poczuć pęd, pokonać zakręt po optymalnej linii, to według mnie ok.
jeśli sprawdza moc swojego auta na prostej (bez róznicy czy miasto czy autostrada) przekraczając dopuszczalne normy, nie ulega wątpliwości, że jest
idiotą .
z czasów motocyklowych , pamiętam jeszcze określenie dawcą
moc w aucie jest istotna choćby przy wyprzedzaniu, ile razy zdażyło się Wam, że pojazd wyprzedzany nagle przypomniał sobie że ma pedał gazu, utrudniając Wam manewr?
zatem reasumując, bo przy piątku jakoś tak mi się rozpisało, kolego jeśli tylko zwiększasz moc, bez ingerencji w pozostałe podzespoły, twierdząc, że na razie dają radę, to zapewniam, że któregoś pięknego dnia nie dadzą!
jeśli poczucie posiadania dodatkowej dawki mocy daje Ci satysfakcję i poczucie bezpieczeństwa
jeśli po to, aby na prostej od świateł być pierwszy, albo na autostradzie trafiać w czarne, jesteś - przeczytaj powyżej
na marginesie, nie wiem skąd jesteś, ale w Polsce jest kilka fajnych torów, na których po pierwsze nauczysz sie kontrolować to co już masz (+ to co sobie zamarzysz), po drugie trafisz do grona kierowców sportowych, a nie idiotów, kretynów, debili, morderców itd (różne tu padały określenia)