ja tam sie boje jeździc jagiem v12... nie żeby to był zły silnik, według mnie silnik jest OK, tylko osprzęt jest fatalny. Jeśli wsadzic do niego porządne ECU i elektroniczny zapłon zamiast tego na podciśnieniowym przyspieszaczu, to byłoby OK. I moc byłaby lepsza a spalanie bardzie normalne.
teraz jeżdze jagiem znajomego. V12 HE, 91 rok (3 seria) spalanie kosmiczne- 20 km i 1/4 baku zjechała, nie wkręca sie na obroty a dynamika na poziomie mojego 4.2 na gaźnikach, w dodatku niewyregulowanych. Ale na wolnych chodzi super, zupełnie jakby był elektryczny:P
ktos tam wcześniej napisał że jak sie dba to nie trzeba grzebac pod maską i problem że nie można ręki wcisnąc odpada. No nie wiem, poleciał po całosci z tym tekstem. Ja zawsze myślalem ze trzeba wsadzac łapy w silnik i grzebac zeby auto było zadbane, no ale może ten ktos ma lepszą metode.
reasumując- jak silnik jest ogarnięty, WSZYSTKO jest jak powinno byc- czyli silnik a przede wszystkim wszystkie duperelki (wtryski, regulatory cisnienia, świece, kable, palec, kopułka, membranki etc etc) są sprawne, to OK. ALE COS SIE SYPNIE... to ja wole mojego 4.2:)