Witam
Kocur na święta postanowił zrobić mi prezent i popsuł światełka. Od jakiegoś czasu zauważyłem (np. stojąc przed ścianą), że lewy ksenon zaczyna już być różowawy - sama barwa światła patrząc z przodu nie wskazywała na uszkodzenie ale już się przymierzałem do wymiany palników. Dwa dni temu rano odpalam i lampa różowa - no to fajnie zamówiłem nowe palniki ale wiadomo, święta i pewnie jeszcze nie wysłali. Dzisiaj natomiast rano lewa nie zapaliła się wcale - przejechałem ze 4km i pod domem zgasiłem światła i zapaliłem ponownie i świeci (na różowo ale jednak). Pożyczyłem od brata palnik używany i myślę wymienię na te kilka dni chociaż. Do lewej dostanę się bez zdejmowania zderzaka i z trudem ale podmieniłem ale niestety przy okazji połamałem dwa zaczepy od zapłonnika więc kolejny wydatek - wynikło to z mojej niewiedzy, na temat tego, że jak wpinam wtyczkę do zapłonnika tam jest zapadka i przesuwa tą wewnętrzną koronkę przez co nie można go umieścić na palniku. W końcu do tego doszedłem ale już za późno. Wtyczkę trzeba wpinać po zamontowaniu zapłonnika co jest mega niewygodne nie mając wyjętej lampy. Ale do rzeczy - efekt jest taki że lewa nie świeci już wcale - wszystko działa, pozycyjne, kierunki, poziomowanie ale ksenon już nie. Po zapaleniu świateł prawa ładnie świeci, z przetwornicy lewej słychać taki jakby zgrzyt lub coś podobnego
i tyle. Albo jak coś zdupiłem chociaż nie wiem co bo tylko zapłonnik pokiereszowałem ale na tych dwóch siedzi więc powinien działać albo to zbieg okoliczności i przetwornica wykitowała ? Tak czy siak czeka mnie demontaż zderzaka i wtedy może zamienię przetwornice miejscami ale teraz jestem uziemiony, a czas nieciekawy bo święta i sklepy pozamykane. Nie wiem czy zamawiać w ciemno przetwornice bo pewnie zaraz druga padnie (bratu w A8 padły jedna po drugiej w tydzień) czy jeszcze bawić się w zamianę miejscami ?