Tak się zastanawiam nad blaszką, która osiągnęła najlepszy wynik - elektroda była przyklejona taśmą dwustronną, więc nie miała bezpośredniego połączenia elektrycznego z "karoserją". Jednak całość była zanurzona w roztworze, który umozliwił przepływ prądu między elektrodą a "uziemioną karoserją". W rzeczywistości samochody to nie u-boot'y i nie są zanurzone w wodzie. Przeklejając elektrodę taśmą dwustronną gdzieś pod maską lub w bagażniku, uzyskujemy efekt identyczny do schowania elektrody w schowku... Niech mnie ktoś poprawi, jeśli gadam głupoty
Zgadzam się, jesli taśma nie przewodzi prądu, no chyba ze cały ten układ poza elektrodą ma jeszcze jakieś polączenie z masą auta. Wtedy całość zadziala jak kondensator, i w efekcie prąd popłynie, ale tylko zmienny. Ale jak to wpływa na rdzewienie? Może chodzi o zjawisko elektrolizy przepływ prądu, spowoduje wymuszony ruch jonów, efektem końcowym będzie niszczenie się elektrody, a karoseria powinna być ok. Ale to tylko sucha teoria ( podkreslam że to moja teoria i wcale niemusi mieć wiele wspólnego z prawdą, gdyż nie miałem nawet okazji widzieć na oczy takiego użądzonka), podejżewam że nawet jeśli to działa to mało skutecznie, albo na małym obszaże, nie wiem musiałbym troszkę pobawić sie takim użądzonkiem.