Kupiony u dealera, 5-letni, 100 kkm. Stan prawie idealny, historia serwisowa bez zarzutu. Jeździł dwa lata bezproblemowo, serwis w ASO, Shell V-Power ONLY, wracanie do domu trasą na około, co by się DPF nie zatykał i tym podobne głaskanko kota... Po czym, przy przebiegu 140kkmm, stanął sobie na środku skrzyżowania, bez jakiegokolwiek wcześniejszego objawu, że coś może być źle.
Na szczęście jeden z uczestników tego forum prowadzi we Wrocławiu zakład specjalizujący się w Jagach i silnik wymienił (dzięki!!!). Co trwało dwa miesiące jednak (nie tak łatwo znaleźć dawcę). Że o kosztach nie wspomnę.
Ku przestrodze czytelników nadmienię, że powodem zatarcia silnika był zapchany DPF, czego jednak Jag nie raczył zasygnalizować. W związku z tym niestety, moja konkluzja jako inżyniera jest taka, że Diesle osiągnęły obecnie zbyt duży stopień skomplikowania, by korzystanie z nich było racjonalne. Po prostu jest zbyt wiele potencjalnie słabych punktów (DPF, EGR, wtryskiwacze, turbiny), których awaria prowadzi do całkowitego zniszczenia silnika.