Jednak czasami zastanawiam się ,po co kupować auto za dobrą kasę i nim nie jeździć,mając do tego doskonałe drogi i wystarczjące środki(EU zachodnia)?Bez urazy,nie sugeruję nikomu niczego ale to mi jasno sugeruje że stoi- bo nie moze jechać...Mam dwa samochody którymi ja tylko jeżdżę i na każdym nalatuję 25k rocznie.Pewnie dlatego tego nie rozumiem,ale chyba wszyscy przyznają mi tę rację że ktoś kto kupuje auto np.za 300k nie zwraca uwagi ani na wielkość spalania ani na cenę litra.Skąd więc tak "żadne "przebiegi w takich autach?Kupuję Jaga-dla oka sąsiada a jeżdżę golfem-dla siebie?Owszem bywają sytuacje że zawodowy kierowca kupi auto prywatnie i na co dzień ma tyle" km w rękach" że woli posiedzieć, ale to są raczej wyjątki.Skąd więc tyle tych wyjątków w ofertach.Co drugi albo co 1,2-ty raczej, w wieku 18 lat ma przejechane 240k a jak ma 10 lat to max 130k.Do tego te same auta kupowane na zachodzie robią w analogicznych okresach 5x tyle, i żyją.