Panowie, mam takie wrażenie, że naprawdę demonizujecie. Moim zdaniem najważniejsze jest, aby auto było ok - tu i teraz. Jeśli ktoś chce mieć większą szansę, że auto jest nietknięte, to naprawdę powinien iść do salonu, choć to też nie jest takie pewne. Nie mniej jednak, moim zdaniem, trzeba po prostu auto przetrzepać i naprawdę nie jest to aż takie trudne czy kosztowne. Sądzę, że jak ktoś naprawdę na serio zastanawia się nad kupnem auta za 80-90k, to ma w kieszeni 1k, aby je naprawdę profesjonalnie przejrzeć, a za taką kwotę rzeczywiście miarodajnie można wiele rzeczy sprawdzić.
Ja osobiście nie przykładałbym aż tak dużej wagi do powłoki lakierniczej. To, że tu czy tam jakiś element jest lakierowany - ok, bywa. Tu jest tylko taki aspekt, że często lakierowanie jest efektem przygód, a jakie to były przygody już jest istotne. Jednak tu także trzeba wziąć pod uwagę, że przygody da się zweryfikować. I dlatego ja np. nie kupiłbym auta z rzeszy czy innej Szwajcarii. W Polsce mogę jechać do JLR czy gdziekolwiek i po prostu się zapytać, takie a takie auto, tu jest FV, co Wy na to... Akurat w Jagu może ciężko, ale generalnie naprawdę nie jest wielkim bólem, aby auto po dużym dzwonie miało oryginalną powłokę lakierniczą na wszystkich elementach - żaden element nielakierowany. Zobaczcie ile jest na alledrogo np. masek do Pasata czy do Fiesty. Każdy kolor, każdy model - taniej niż naprawiać i lakierować. Pewnie, nowa nie będzie, ale przy aucie z 2009 roku - idealna...
Tak samo stan mechaniczny - trzeba sprawdzić. Pewnie jak auto przejechało 500.000 km - może niekoniecznie jest fantastycznie. Ale czy 100k czy 200k - ale co to za różnica? Dużo ważniejsze jest ustalenie faktycznego stanu, czy serwis był robiony, czy dobrze robione, czy wszystko wymieniane, czy nie ma usterek na chwilę bieżącą, itp. Można mieć 100k przebiegu i całe zawieszenie do remontu - wiadomo, ale może mieć też dzwona i naprawę taką, że wszystko będzie idealnie.
Jak ja rok temu kupowałem moje auto wiedziałem, że tylne błotniki były lakierowane. Podobno człowiek dwa tygodnie po odbiorze auta miał przygodę z bramą... Nie wiem czy to prawda, ale na tyle na ile sprawdziłem auto, uznałem, że jest całkowicie ok. Czy rzeczywiście nie miało dzwona - nie mam pojęcia przecież. Na stacji diagnostycznej, ja nie wiem w sumie co diagnosta zobaczył na tych swoich wykresach, ale sam z siebie powiedział, że zawieszenie jest fantastyczne. Historia serwisowa ok, wszystko działa. Usterki? Kupiłem lampki za 100PLN i zamontowałem sam. Aha - kapie z tylnego mostu, mam to takie kółko do wymiany za 60PLN, ale ostatnio przestało kapać a ja nie jeżdżę więc nie mam motywacji. Ale jak już jeżdżę, jestem zadowolony! I o to chyba chodzi. Przecież nie kupuje się auta na całe życie!
Jednak mam jakieś wewnętrzne przekonanie, że jakbym się radził na tym forum, to do dziś dnia nie miałbym auta, bo nie ma linii, bo deska nie taka, zderzak inny, bo skóra nie taka, albo lampa od modelu takiego czy siakiego... Ok, szacunek za wiedzę i za pomoc, ale trzeba myśleć pragmatycznie a nie czekać na białego kruka do końca życia.