Dziś podczas jazdy, na szczęście 3 km od domu zaczęły się dziwne objawy. Najpierw zacząłem słyszeć takie ciche jakby wycie spod maski. Taki dziwny dźwięk. Doszedł do tego smrodek (jakby spalenizna), spod maski, raczej od strony pasażera. Trzeci objaw jaki doszedł to zapaliła się czerwona kontrolka od ładowania akumulatora, która pali się cały czas. Dojechałem szybko do domu i zastanawiam się, czy to może poszedł pasek od alternatora, czy raczej coś w alternatorze? Ma ktoś pomysł?
Jutro podjadę do warsztatu, mam do niego jakieś 4-5 km... mam nadzieję, że dojadę:)