Panowie,
Wybrałem się dziś kocurem pierwszy raz w nieco dłuższą trasę - Warszawa Płock i powrót, w sumie 250 km. Jechało się przyjemnie, cicho i miękko. Prędkość 100-120 czasem 150, co ciekawe auto przyjemniej się prowadzi właśnie przy 140-150 niż bliżej setki. Problem pojawił się jak przyszło kogoś wyprzedzić. Niestety wygląda na to, że nie umiem wyprzedzać benzyną albo mam coś nie tak z samochodem. Wyprzedzanie auta które jedzie powiedzmy 90 km/h trwa nieprzyjemnie długo. Z kolei wdepniecie pedału w podłogę i przytrzymanie gazu "do dechy" skutkuje kick-downem ( nie wiem czy o bieg czy o dwa ) i gwałtownym wzrostem obrotów silnika. Przywykłem do jazdy dieslem i silnik kręcący się z prędkością grubo powyżej 5000 budzi u mnie lęk i grozę. Ponadto zaczyna wtedy wyć niemiłosiernie, skóra mi cierpnie ze strachu.
Pytanie 1: Silnik 3.2 ma maksymalny moment gdzieś w okolicy 4350 czy jest więc sens pędzenie go powyżej tych obrotów przy wyprzedzaniu ? Druga wątpliwość to działanie kick-down'u. W moim P607 2,7 HDI z 6-cio biegowym automatem wystarczy lekko depnąć gaz i niemal natychmiast jest samoczynna redukcja i auto wyrywa do przodu. Jak zmusić Jaga do redukcji biegu - czy trzeba wdeptać gaz do podłogi ?
Spalanie podczas tej wycieczki wyszło na poziomie 11.6 l/100 a średnia prędkość to 51 km/h.
Czy Waszym zdaniem moje auto zachowuje się normalnie ?
Piotr