Autor Wątek: Czy moj kot umiera...?  (Przeczytany 6663 razy)

Dorsześ

  • Gość
Czy moj kot umiera...?
« dnia: Listopad 01, 2009, 19:04:17 pm »
Witajcie forumowicze.
Mam problem... problem ktory bardzo mnie zmartwil a ngidy z czyms takim sie nie spotkalem.
Szkocja, 3 dni leje jak z wiadra.  :-zly :-jag :-thumpdown :-help
Dzis kot zwiariowal.
Zaczal falowac na obrotach, stracil sporo mocy i wydawac z siebie dziwne metaliczne dzwieki.
Wszystko to bylo poparte mrugajaca kontrolka check engine.
Odlaczylem na kilka minut akumulator, stracilem kod od radia - trudno malo to teraz wazne
Kociak nadal faluje na obrotach, lecz co raz czesciej ma ochote normalnej pracy.
Kontrolka silnika przestala sie zapalac.
Momentami z wydechow bylo czuc lekka nutke spalin jak z silnika dwusuwowego.
Co robic?
Czy to cewka zaplonowa? a moze swieca? a moze komputer? a moze sonda lambda.
Bardzo prosze Was o pomoc...

Offline kogutki

  • JCPF Club Member
  • Forumowicz Daimler
  • *****
  • Wiadomości: 9.005
  • free milk for free cats
Odp: Czy moj kot umiera...?
« Odpowiedź #1 dnia: Listopad 01, 2009, 19:09:47 pm »
moze "po prostu" wilgocz sie dostal do dystrybutora. tu bym zaczynal szukanie.

kod do radia odzyskasz jutro u dowolnego dealera w poblizu za darmo.

Dorsześ

  • Gość
Odp: Czy moj kot umiera...?
« Odpowiedź #2 dnia: Listopad 01, 2009, 19:16:41 pm »
moze "po prostu" wilgocz sie dostal do dystrybutora. tu bym zaczynal szukanie.


Co to ten dystrybutor? Pytam bo do mechaniki jest mi bardzo daleko.

adams

  • Gość
Odp: Czy moj kot umiera...?
« Odpowiedź #3 dnia: Listopad 01, 2009, 19:29:19 pm »
Witam!
Tak jak koledzy pisza trzeba sprawdzic instalacje wysokiego napiecia, to ta co odpowiada za" przesylanie iskry" na swiece zaplonowe, a dystrybutor to aparat zaplonowy. Wilgoc jest najwiekszym wrogiem takiej instalacji. Wieczoekiem zerknij pod maske i moze zobaczysz gdzies przeskakujaca iskre po silnku lub kablach.
poz adams

barton87

  • Gość
Odp: Czy moj kot umiera...?
« Odpowiedź #4 dnia: Listopad 01, 2009, 19:39:41 pm »
Ja dziś rano mialem to samo co założyciel tematu , równiez przyczynił się do tego ulewny deszcz. rano wsiadłem do samochodu i poczułem wibracje a jak mocniej wcisnolem gaz to i kontrolka silnika się odezwała. Raz tak miałem po myciu silnika, ale po 2 dniach przeszło. Ponadto mam trafioną lambdę więc szarpanko przy gazowaniu się tylko nieco zwiekszyło. Jedno wiem nie ma się co martwić na zapas. Ktoy przezyją nie jednego z Nas  :-tylko.

propagator

  • Gość
Odp: Czy moj kot umiera...?
« Odpowiedź #5 dnia: Listopad 01, 2009, 19:49:47 pm »
Sorry, ze  :-off  Barton87, sprawdzasz czasem wiadomosci wysylane do Ciebie na priv JCP..?  :-gwizd

Dorsześ

  • Gość
Odp: Czy moj kot umiera...?
« Odpowiedź #6 dnia: Listopad 01, 2009, 21:23:59 pm »
Szanowni koledzy.
Przełom w mojej jak mi się wydawało beznadziejnej sprawie.
Zrozpaczony zostawiłem Kota na parkingu nie widząc dla niego ratunku.
Akumulator został podłączony i poszedłem do domu.
Zmarnowany wróciłem do auta po kilkunastu minutach wróciłem do auta by dać mu ostatnią szansę...

I problem zniknął.
Także, przepraszam za moją panikę i dziękuję za okazaną pomocą.
A jutro po pracy śmignę do salonu Jag'a po kodzik do radyjka.

adam74

  • Gość
Odp: Czy moj kot umiera...?
« Odpowiedź #7 dnia: Listopad 01, 2009, 22:51:59 pm »
kiedyś z Kogutkim jak załatwialiśmy sprawy związane ze zlotem w trasie dorwała nas ulewa - mój kociak zwariował, przełączył sie na tryb awaryjny, nie pomagało wykasowanie błędów.

Jak wysechł, wszystko mu minęło

po raz kolejny mamy dowód, że koty nie lubią wody :-W

Dorsześ

  • Gość
Odp: Czy moj kot umiera...?
« Odpowiedź #8 dnia: Listopad 02, 2009, 12:10:19 pm »
Taka ich kocia natura....
rozumiem, żeby to dachowiec był jakiś... ale przecież to zwierz z rodowodem i może dlatego woli ciepłe i suche salony :)

Looki78

  • Gość
Odp: Czy moj kot umiera...?
« Odpowiedź #9 dnia: Listopad 29, 2009, 17:51:25 pm »
Witam,

Wiem, że to nie będzie pocieszenie dla Was, ale dla mnie zawsze :). Mam ten sam problem i nie jestem sam :). Koty nie trawią wody i basta. Mój kociak jechał w ulewnym deszczu w Niemczech w nocy - a środku cieplutko, muzyczka gra i nagle Kociak stwierdził iż trochę to mało sprawiedliwe, że on moknie a ja nie i wrzucił tryb awaryjny. Na parkingu stałem 4-5 godzin i jak wreszcie przyjechała laweta, to kot postanowił włączyć się w tryb zwykły... Za lawetę zapłaciłem, a auto pojechało do Austrii i z powrotem bez problemu.
Ale żeby nie było - w Polsce po odczycie OBD stwierdzono, że należy wymienić przepustnicę. Po wymianie auto jeździło jak marzenie... do kolejnej ulewy :) Teraz co prawda minęło już kilka potężnych ulew i od ponad pół roku ani razu się nie wywalił w tryb awaryjny, ale przynajmniej już nie będę miał w oczach połączenia paniki i przerażenia jakby co... :)

Dorsześ

  • Gość
Odp: Czy moj kot umiera...?
« Odpowiedź #10 dnia: Listopad 29, 2009, 19:31:54 pm »
Wszyscy mówicie tu o trybie awaryjnym... czym on się objawia?
To jakiś napis na wyświetlaczu czy co? :)

adam74

  • Gość
Odp: Czy moj kot umiera...?
« Odpowiedź #11 dnia: Listopad 30, 2009, 17:24:35 pm »
U mnie napis na wyświetlaczu: RESTRICTED PERFORMANCE, nie rozkręcisz więcej niż 3000 obrotów....

Choć jak będziesz płynnie przyspieszał do dociągniesz i do 180  :-gwizd (tylko tak domniemam - nie testowałem)

Michel

  • Gość
Odp: Czy moj kot umiera...?
« Odpowiedź #12 dnia: Listopad 30, 2009, 20:12:26 pm »
To mój kot musi być jakiś wyjątkowy. W Walii leje nonstop, wszystko pływa a auto zawsze jedzie jak trzeba... Ciekaw jestem czy są roczniki, które bardziej cierpią na tą niedogodność.

Dorsześ

  • Gość
Odp: Czy moj kot umiera...?
« Odpowiedź #13 dnia: Listopad 30, 2009, 22:25:13 pm »
Wszystko możliwe, mój kot jest w zasadzie z początku produkcji a jak wiadomo w nowych modelach często i gęsto wiele rzeczy niedomaga.
Z kolejnymi rocznikami wiele niedogodności jest skutecznie usuwanych.