XKR na lodzie i śniegu jest zupełnie nieprzewidywalny. Nie jeździłem wprawdzie na zimowych oponach, ale po kilku "fikołkach" wstawiłem auto na całą ostatnią zimę do garażu.
Spróbuję wyjaśnić dlaczego tak postąpiłem:
- cała moc silnika XKR skupiona jest na tylnej osi
- opony na tylnej osi są szerokie i mają mały nacisk na podłoże
- takie szrokie opony bardzo łatwo oderwać nawet na suchym asfalcie, a na śniegu mają naprawdę minimalną przyczepność
- komputerowe systemy stabilizacji wykrywają każdy poślizg, i dławią moc podawaną na tylną oś
Rezultatem w zimie jest kompletny 'lockdown' - samochód nie może ruszyć w żadną stronę. Wyłączenie stabilizacji powinno pomóc, ale w praktyce wtedy dopiero robi się pełen hardcore - samochodem łatwo zrobić bączka, albo zagrzebać się w głębokiej dziurze wykręconej w ciągu pół sekundy kołami.
Praktyka wyglądała tak, że podjeżdżałem samochodem pod bramę wjazdową na działkę, wysiadałem, otwierałem bramę, wsiadałem, a potem spędzałem upiorne pięć minut próbując pokonać tą bramę bez uderzenia kotkiem w któreś ze skrzydeł (oczywiście odrobinę przesadzam
)
Kiedy się nad tym zastanawiałem, to doszedłem do wniosku że wyjściem jest zakup wąskich felg (znacznie węższych od oryginalnych) z zimowymi kołami. Ale to z kolei jest ogromny wydatek no i oszpecenie drapieżnego wyglądu auta.
Podsumowując: odradzam eksploatację kotka XKR w zimie. Mój będzie stał w garażu poza okazyjnymi wyjazdami. Zresztą znajomy, posiadacz sportowego 'coupe' mercedesa, robi dokładnie tak samo, z dokładnie tych samych względów. Tak to chyba jest z tego rodzaju samochodami. Oczywiście przy łagodnej, wilgotnej zimie sytuacja jest inna, ale śnieg i lód są nie dla kotka.
Pozdrawiam,