A teraz na koniec- najważniejszą rzeczą, która warto w ogóle brać jako wynik końcowy jest... wartość na kołach tak mocy jak i momentu. Bo to, że sobie teoretycznie policzymy, że to teoretycznie daje tyle, a tamto tyle to nie ma znaczenia. Znaczenie ma zawsze to co na kołach.
Jest taka jedna dobra zasada, zanim zaczniemy pakować w sterydy do silnika, wyeliminujmy straty na całym układzie...
O to, to!
I dlatego tak naprawdę nie da się tanim kosztem zasadniczo podnieść osiągów auta. Tanio to można zrobić dźwięk - kierowcy też będzie się wydawało, że jest szybszy - ale tylko wydawało.
Większa wydajność i ciśnienie kompresora = więcej powietrza, ale cieplejszego czyli o mniejszej gęstości. Mieszanka powinna być stechiometryczna - a więc musi być więcej paliwa.
Poza tym - kompresor będzie pobierał więcej mocy - oby nie okazało się, że będzie więcej straty niż korzyści.
A obciążenie cieplne silnika wzrośnie. Załóżmy jednak, że się udało dać kotu więcej dobrego (chłodnego) powietrza (filtry, zmniejszenie oporów przepływu itp.)
Co wlata - wylecieć musi. No to do roboty układ wydechowy. Inaczej znów będą niepotrzebne straty.
Czyli kolektory i tak dalej...
No i wystroić komputer do nowej charakterystyki silnika.
Zostaje skrzynka - założyć manualną 6 biegówkę. I oczywiście dobrać przełożenia z tylnym mostem włącznie do nowej charakterystyki auta.
Wynik będzie raczej pewny, ale bez 100 kzł czarno to widzę...