Dzień dobry. Piszę do Was bo zaczynam być już lekko sfrustrowany i zaczyna brakować mi pomysłów jak podejść do tematu.
Otóż w ubiegłym roku pozostawiłem Jaguara z rozładowanym akumulatorem na ok dwa miesiące i od tego momentu zaczęły się dziać cyrki. Auto co prawda odpala ale cały czas jest w trybie awaryjnym. Nie działa praktycznie nic. Oddałem go 18 lutego w ręce pewnego znanego speca na śląsku od tejże marki, auto pojechało tam na lawecie i prawie po 5ciu miesiącach na lawecie wróciło. Podobno ogarnął elektrykę i zaktualizował ECM, sterownik od skrzyni i hamulca ręcznego jednak auto w dalszym ciągu nie pracuje. Powodem jest brak podciśnienia w kolektorze ssącym. I faktycznie po podłączeniu wacu wskazówka zatrzymuje się na czerwonym polu. Zdemontowałem kolektor ssący, i całą resztę. Do fabrycznych uszczelek dodałem dodatkowo silikon, choć daleki jestem od takich metod. Wymieniłem oringi na wtryskach, sprawdziłem co się dało. EGR czysty rurka drożna, a zaworek chodzi lekko i bez problemu poddaje się. Odma to rzecz która mnie zastanawia gdyż podczas pracy silnika cały czas słychać z niej jak zasysa powietrze, choć przecieku nie z zewnątrz nie ma. Jednak po odpięciu przewodu od odmy i zaślepieniu dziury w kolektorze palcem różnicy żadnej nie ma w pracy silnika. Ciekawa rzecz jest taka że gdy zdemontuje się górną obudowę filtra powietrza i zatka otwór którym silnik dostaje powietrze, silnik dusi się i gaśnie. Nie mówię tu o zatykaniu całego przekroju a powiedzmy większej połowy.
Zaczyna mi brakować pomysłów co może być jeszcze nie tak że mam brak podciśnienia. Uszczelki pod pokrywami zaworów ? Jakieś sugestie i podpowiedzi ? Dodam że przed awarią nie było żadnych symptomów złej pracy silnika typu problem z tłokami czy zaworami. Auto nie ma LPG i ma przejechane ok 185 tys km