Wiadomo, nikomu nic do tego i w ogóle. ... Jakby nie patrzeć ponad 150 flaszek piwa, i to nie vipa z biedy
Wszystko to rozumiem i gdybym nie był snobem pewnie kupiłbym Fiata Pandę... (dlaczego akurat fiata Pandę to za chwilę)
Trochę czasu już żyję, mimo tego, że pewnie jestem snobem (bo nie jeżdżę Pandą), nigdy nie oceniam nikogo na podstawie tego, czym jeździ, albo jakie kupuje piwo. Dlatego szczerze mówiąc drażnią mnie teksty, w rodzaju: gaz to do kuchenki, olej do frytek, Janusz w aucie z gazem itp.
Dla jednych to żart dla innych życiowa konieczność... Chyba zgłupiałem, jeśli piszę, że zagazowanie silnika 5.0 to życiowa konieczność
Chodzi mi o pewną zasadę.
A co do wstydu.
Jadę sobie z Częstochowy do domu moim "prestiżowym" kotem, trochę pada. Podjeżdżam do świateł lewym pasem, obok stoi babcia w Fiacie Panda.
Światła zmieniają się na zielone, babcia w Pandzie odjechała, a ja stoję, koła obracają się w miejscu, dzieciak w Golfie za mną błyska światłami... W końcu udało się powoli odjechać. Wstyd mi do dzisiaj.
ps. chyba trochę nie na temat.