Mój ojciec miał kiedyś Mazdę w leasingu. Po 5 latach to był totalny szrot, na co złożyły się dwa czynniki:
1)ta Mazda sama z siebie trwałością nie grzeszyła
2)zgodnie z umową serwisowanie samochodu leżało po stronie firmy leasingowej, która typową eksploatację pokrywała, ale cokolwiek innego już nie bardzo. Zwłaszcza pod koniec, kiedy całe zawieszenie było totalnie wytłuczone, zużyte tarcze hamulcowe wyrywały kierownicę z dłoni przy hamowaniu, silnik powyżej 2500RPM przerywał i wyrzucał „check engine”, a klimatyzacji nie dało się włączyć z powodu wydzielanego przez nią zapachu. Tym niemniej firma nie widziała powodu do naprawienia którejkolwiek z tych rzeczy (w domyśle: za 3 miesiące umowa się kończy i sprzedajemy grata).
Tak więc ze stanem aut poleasingowych różnie bywa i ja bym był ostrożny.