Obawiam się, że trzeba będzie odświeżać częściej...Sąsiedztwo wlewu oleju, może swoje zrobić.
Do tego opadające wygłuszenie maski, które w przedniej części trochę ociera może też póżniej rysować polerkę...lub ją docierac
Problem jest także w tym, że aby odświeżenie było wystarczające, trzeba byłoby polerować delikatnym papierem "na silniku", bez demontażu pokrywy, lanie wody za każdym razem przy elektryce, też nie będzie korzystne.Pokrywy nielakierowane w starych autach, kiedy aluminium się utleniło nie wyglądały ciekawie, ale w końcu nie były polerowane, więc w sumie nie wiem, czy się przy tym bawić.
Polerowałem felgi i wiem, że to żmudne zajęcie, ale liczę, że usprawnię i przyspieszę robiąc to w początkowej fazie mechanicznie.Stracę przy tym max 6-8 godz. zakładając polerkę także na pokrywie cewek/przy wypukłym napisie też trochę zejdzie/. Czy nie będzie to "tuningowanie" w starym stylu i po latach, ktoś będzie wytykał ten zabieg kosmetyczny, że auto wybiera się na konkurs bronxu?
W tym momencie nie mam wycieków oleju spod pokrywy, więc będzie potrzebna wymiana uszczelki na nową? I co może zaskoczyć przy demontażu?