Oddam mojego za tę kasę :-)
Jaguar, niestety, to Hindus...
A tak poważnie - mnie żona zmusiła, żebym kupił... Dała mi na Gwiazdkę breloczek Jaguara, no i głupio byłoby go nosić z kluczykiem do np. VW :-)
Moim zdaniem da się kupić coś sensownego, ale kupno drogiego egzemplarza, niestety, nie musi oznaczać braku problemów (chyba, że ja już mam takie jeb... kwadratowe szczęście). Ale jak już się jedzie kotem, to się nie chce wysiadać :-) I o to właśnie chodzi.
Co do kupowania z rozsądkiem, życzę powodzenia :-) Mi się nie udało :-) Wygrało serce i oczy, hehe :-)
Jaguar to nie zwykły samochód. Kotem nie jeździsz, bo musisz, ale jeździsz, bo chcesz (chyba, że kot akurat nie chce).
Jest sporo marek, których zakup w oczach przeciętnego Kowalskiego (czytaj: kierowcy VW, Opla, etc.) jawi się jako totalne szaleństwo. Na myśl przychodzą mi głównie włoskie marki :-) Tylko to jest właśnie w motoryzacji najpiękniejsze - każdy może znaleźć coś dla siebie.
Można golić się jednorazówką, a można i brzytwą. Gdybym się golił, goliłbym się właśnie brzytwą - bo nie lubię być tacy, jak inni, robić tego, co inni. W pewnych aspektach życia chcę się po prostu wyróżniać. Ale nie kłóć po oczach, tylko dyskretnie pokazywać, że samochód to nie tylko środek transportu, ale również środek ekspresji.
Pewnie, są samochody lepsze od Jaguarów. Ale te lepsze samochody nie są Jaguarami :-)
Chociaż, jak się głębiej zastanowić, to pewien powszechnie znany prezes też jest entuzjastą kotów... A prawka chyba nawet nie ma...