Od jakiegoś czasu walczę z tytułowym świerszczem pod maską kocura
. Zaczęło się nagle od popiskiwania na zimnym silniku - jak już się dobrze rozgrzał cichło. Po diagnozie na słuch padło podejrzenie, że to górna rolka prowadząca pasek - wymieniłem łożysko bo już faktycznie mało smaru miało i na dwa dni zapanowała cisza. Następnie równie nagle jednego dnia podczas jazdy pasek zaczął niemiłosiernie kwiczeć co było dziwne bo był oryginalny i miał nieco ponad 50tyś. przebiegu. Wymieniłem pasek (Meyle) i znowu równe dwa dni spokoju. Efekt ten sam czyli na zimnym silniku ćwierka. Śledziłem dalej i padło na łożysko w rolce napinacza (również było prawie bez smaru). Nowe łożysko, dwa dni ciszy i znowu - białej gorączki już dostaję od tego dźwięku
.
Dzisiaj przeprowadzałem kolejne próby i wg różnych źródeł wyszukanych w Internecie należy psiknąć troszkę wody na żebra paska i jeśli przestanie ćwierkać to oznacza, że rolki nie są w osi. Faktycznie po psiknięciu wodą na 2 sek. cisza i ćwierka. Zastanawiam się tylko z jakiego powodu rolki straciły osiowość ? Silnik musi się dobrze zagrzać żeby ucichło więc trop z osią mi tutaj średnio pasuje. Naciąganie napinacza nic nie zmienia więc eliminuję go jako źródło. Naciśniecie na pasek z góry powoduje wzmożone ćwierkanie. Dźwięk pochodzi ewidentnie z prawej strony stojąc przed samochodem.
Podaję link do filmiku jaki dzisiaj nagrałem - proszę nich ktoś podrzuci jakiś trop bo doprowadza mnie to do szału
-
https://drive.google.com/open?id=0B6S1FJpT4KZPeUZhQWJndHRsRU0