No to ja się wypowiem, bo miałem ostatnio okazję poczytać trochę teorii stojącej za porządnym obniżaniem zawieszenia- żeby poprawić prowadzenie, a nie je zrujnować.
Krótko: trudna sprawa, ze względu na geometrię. Nie chodzi mi o konieczność ustawienia geometrii po przeróbce (bo to oczywiste), tylko o fakt, że powyżej pewnego ugięcia zawieszenia zaczyna się ona dość mocno "rozjeżdżać". A obniżając auto funduje się mu na dzień dobry pewne ugięcie zawiasu. W efekcie im bardziej obniżysz zawieszenie, tym bardziej zakres jego "normalnej" pracy wchodzi w zakres "ekstremalny" fabrycznego ustawienia. Wówczas nawet niewielkie przechyły/nierówności mogą skutkować znacznym chwilowym gubieniem geometrii/zbieżności i psuć prowadzenie.
Ciekawostka: teoretyczna oś, wokół której nadwozie wykonuje obrót przechylając się w zakrętach wynika tylko i wyłącznie z kątów wahaczy, zwrotnic, itp. Im bardziej zawieszenie się ugnie, tym ta oś ląduje niżej. Przy solidnej glebie może dojść do sytuacji, że oś obrotu obniży się bardziej, niż środek ciężkości auta i wtedy ramię siły przechylającej auto w zakręcie rośnie= tak zglebiona fura, mimo niżej położonego środka ciężkości, buja się w winklach bardziej, niż na fabrycznym ustawieniu.
Żeby nie było, że zniechęcam. Obniżanie wygląda super, ale żeby super też jeździło, to opcje są dwie:
1)Wykonać fabryczny upgrade, jeśli był oferowany. Kompletny, czyli wszystkie różniące się elementy- sprężyny, amortyzatory, stabilizatory, felgi (niekoniecznie wzór, ale wymiary, z szerokością i ET włącznie), tuleje. Fabryczni inżynierowie tak to policzyli, żeby było dobrze.
2)Znaleźć ogarnięty warsztat (nie żaden Seba-Tuning skracający sprężyny w Civicach do szpanu pod remizą), który wszystko pomierzy i powie o ile można bezpiecznie obniżyć.
Oczywiście jest jak najbardziej możliwe, że ktoś zglebił auto "w ciemno" i prowadzi się lepiej. Widocznie nie przekroczył granic rozsądku. Dlatego jeśli zdecydujesz się na obniżanie we własnym zakresie, to z umiarem i ważne, żeby krótsze sprężyny były też sztywniejsze (żeby nie dobijało).
P.S. To jest ogólna teoria, nie wiem jak wygląda to w konkretnym przypadku XJ40. Żadna tajemnica, że w Jaguarach nic nie jest normalne.