Nie przywiązywałbym wielkiej wagi do rocznika podawanego przez handlarzy w ogłoszeniach - "odmładzanie" auta o jeden rok to częsta praktyka (klient przyjedzie, napali się, to jakoś ten rocznik przeżyje). Jest to zdecydowanie bardziej prawdopodobne niż oszustwo w postaci przebijanych numerów czy fałszowanych dokumentów.
Przerabiałem to parę lat temu, kiedy pojechałem kupować auto od handlarza:
Ja: - To który to rocznik? 2002?
On: - Tak, tak...
Oglądam dokumenty - a tam jak byk: 2001.
Ja: - W papierach jest 2001?!
On: - No..... końcówka 2001 produkcja, ale pierwsza rejestracja 2002, no a "tam" (auto sprowadzone) to się liczy jako 2002.
Ja: - Ale tu jest data pierwszej rejestracji: Marzec 2001?!
On (wyraźnie zniecierpliwiony drążeniem tematu): - Taaak? No może... tyle mam tych samochodów, pewnie coś pokręciłem.
Samochód kupiłem - był tego wart, brałem auto do jazdy- stan techniczny miał większe znaczenie niż rocznik. I o to chodzi w tych "drobnych" pomyłkach - zwabić klienta. Do oglądania dokumentów dochodzi zazwyczaj już po oględzinach i jeździe próbnej, kiedy - nie oszukujmy się - decyzja o zakupie jest już podjęta. Wówczas takie kwiatki jak rocznik czy czterech właścicieli w DE rzeczywiście większego znaczenia już nie ma. Zwłaszcza, kiedy ostatnie dwa miesiące spędziłeś jeżdżąc po Polsce i oglądając te perełki z alle, które okazywały się szrotami.