Witajcie Koledzy,
Piszę ponownie z prośbą o pomoc w diagnozie mojego ukochanego Jaga. Jakiś czas temu pisałem do Was załamany bo autko puszczało szarą chmurę dymu rano przy rozruchu. Tutaj dokładny opis problemu:
http://jaguarclubpoland.net/forum/index.php/topic,30864.0.htmlTA HISTORIA SKOŃCZYŁA SIĘ POMYŚLNIE
Nie zaufałem mojemu (byłemu już) mechanikowi, który czarno prognozował uszczelniacze zaworów lub pierścienie. Przy 140 tys km przebiegu nie chciałem w to wierzyć. Wgłębiłem się w temat, obadałem dokładnie silnik i...na czuja trafiłem w 10.
Problemem był mały plastikowy zaworek odpowietrzania skrzyni korbowej (PCV valve). Kupiłem go w ASO za 69 zł,sam zmieniłem i temat dymienia na zimnym oraz branie oleju zniknęło jak ręką odjął. Przez zepsuty zawór do silnika przez gumowy przewód i kolektor był zasysany olej spod pokrywy zaworów. Dlatego wszystkich Was przestrzegam - chmura dymu o poranku to jeszcze nie wyrok! Nie musi to być uszczelka głowicy, uszczelniacze, pierścienie lub inne hardkory. Takie same objawy u mnie wywołał ten zaworek. A teraz powoli przejdźmy do rzeczy. Otóż skoro okazało się ze silnik mam zdrowy to postanowiłem Jagura dopieścić mechanicznie. Zamontowałem kewlarową tarcze sprzęgła, nowy wysprzęglik, zlikwidowałem wszystkie wycieki, zregenerowałem kompresor klimy bo też lekko podciekał, dopieściłem zawieszenie, wymieniłem sondę w katalizatorze (P0057 - jedyny błąd jaki wypadał na kompie). Jednym słowem - wpakowałem w auto trochę kasy. Po tych wszystkich zabiegach skrzynia (manual) chodzi ładnie, auto jeździ płynnie, nie szarpie, ZERO BŁĘDÓW, ale moim zdaniem
wciąż jest zamulone. Brak jest tego zajebistego boosta powyżej 3,5-4 tyś obrotów. Kupiłem go jak miał 80 tyś km przebiegu i jestem pewien że ciągnął jakieś 20% lepiej. Potem założyłem gaz i chyba przyzwyczaiłem się przez lata, że stopniowo mocy było jakby mniej (gaz jest BRC z przelewem, full profeska). Teraz mam do Was pytanie za 100 punktów:
Dlaczego auto nie ma pełnej mocy (ani na benzynie ani na gazie), skoro brak błędów? Pomimo starań nie mogę wykręcić czasu poniżej 8,5 s. 0-100 km/h, na autostradzie idzie max. 220. To chyba nie są poprawne wartości dla 3-litrówki przy przebiegu 150 tyś. Chce go w końcu przywrócić do dawnej świetności! Dodam jeszcze, że w normalnej eksploatacji wymieniałem świece (NGK), raz chyba wszystkie cewki (zamienniki nie pamiętam jakie), 2 sondy (w tym ostatnio tą jedną diagnostyczną na kacie od przedniej strony). Moje i mechanika aktualne typowania to:
1. Zapchane katy. W końcu przez parę miesięcy auto przepalało olej z winy tego durnego zaworku PCV. Może to je zatkało? Rozważam więc możliwość regeneracji np. w Zgierzu jak koledzy na forum. Tylko nie chcę robić tego na ślepo skoro nie ma błędu katalizatora, zapłonu ani żadnych innych. To jest kolejna grubsza robota za ponad 1000 zł, ze zdejmowaniem sanek żeby się dostać do tego kata od strony ściany grodziowej. Czy jest jakiś sposób żeby się upewnić na 100%, iż katy są zapchane? Słyszałem o pomiarach ciśnienia w ukł wydechowym, alnalizie spalin itp. Czy ktoś z Was próbował diagnozować katalizatory?
2. Druga hipoteza jest radykalna:) Pojawiła się gdy przy wymianie oleju mechanik odkrył opiłki metalu w skrzyni rozdzielczej(potocznie reduktorze). Było ich sporo i błyszczały w oleju jak brokat. Czy możliwe żeby opory zużytego reduktora były tak znaczne że pomimo zdrowego silnika auto nie przekazuje napędu, nie przyspiesza? Z drugiej strony, nic tam nie stuka i nie szumi w czasie jazdy.
3. Trzecia możliwa przyczyna to klasyk - nieszczelny dolot. Mechanik zakładał wszystko ostatnio po wymianie sprzęgła, sprawdzał też uszczelki, niby ok. Ja też nic nie słyszę. Poza tym jak mowie - zero błędów na kompie. Jestem coraz bardziej zdeterminowany żeby zrobić test szczelności przy użyciu maszyny dymiącej domowej roboty. Zastanawiam się też czy mogą być niesprawne te 2 plastikowe zawory na kolektorze. Ostatnio odłączyłem na próbę jeden po drugim i nie było wyraźnej różnicy w zrywności. Z grugiej strony, jak są podłączone to żadnych błędów nie wywalają czyli niby działają.
Tyle wymyśliłem na chwilę obecną. Ciężko mi trafić w sedno bo nie ma chceck engine więc auto nie podpowiada co mu jest. Sorry za przydługawy post ale chciałem żebyście dokładnie znali sytuację. Proszę o pomoc w diagnozie. Co Wy byście jeszcze sprawdzili? Z góry dzięki za porady i sugestie. Będę mega szczęśliwy gdy w końcu znajdę przyczynę dlaczego mój kot jest leniwy:) A może lepiej się poddać i pogodzić z faktem, że po 14 latach życia auto musi być lekko mułowate? Pozdrawiam!