Przez jakiś czas miałem spokój, teraz znów od kilku dni zapala mi się kontrolka braku ładowania. Zjeżdżam wtedy na pobocze, gaszę silnik, za chwilę odpalam i już się nie świeci.
Dziś jednak była jeszcze inna sytuacha... znów podczas jazdy poczułem dziwny smrodek. Kontrolka braku ładowania się co prawda nie świeciła, ale czułem, że coś się zadzieje. Wjeżdżam do garażu, podczas parkowania zapalają się komunikatu "DSC Fault", ABS, kontrolki wariują:) Myślę sobie, zaraz nie będzie prądu... zaparkowałem, zgasiłem silnik. Miałem wychodzić i iść do domu, ale mówię - a, zobaczę, czy się go uda odpalić i... już się nie dało! Brak prądu. Jak to możliwe tuż po jeździe?
Postał więc sobie ze 2 godziny aż wpadłem na to, że mam w domu ładowarkę to akumulatorów. Wyjąłem więc akumulator (po 2 godzinach stania) i w domu zauważyłem, że jest bardzo gorący. Nie znam się, ale to trochę dziwne. W każdym razie podłączyłem ładowarkę i w domu się ładuje. Mam zamiar ładować go do rana i rano zamontuję w aucie i oby pojechał.
Czy macie jakiś pomysł co mogło u mnie nawalić? Czy to padł akumulator? Czy może coś z alternatorem? Albo z regulatorem napięcia?