Jeżeli komuś nie chcę się czytać mojej urzekającej historii to zapraszam poniżej do sedna sprawy
Witam wszystkich serdecznie, chciałem się pochwalić jak i zapytać o wiele rzeczy na temat mojego nowego nabytku. Pewnie znaczna część z was będzie mnie krytykować ale może znajdzie się ktoś kto podejdzie do tematu tak optymistycznie jak ja
Na początek chciałem się przedstawić, mam na imię Robert, mam 23l i jestem z okolic Kalisza (WLKP). Zawsze kochałem BMW od początku jeździłem tylko tą marką samochodów, moim poprzednim autem było e36 328i (nie, nie był to wiejski tuning za 3tyś ze spojlerami ze startreca). Cały czas marzyłem o M5 lecz nie było mnie stać tak więc szukałem też alternatywy dla tej sportowej limuzyny. Wchodziłem co jakiś czas na allegro w wyszukiwarce wpisywałem moc od jakiej ma mi pokazywać maszynki i szperałem, szperałem, szperałem... Aż w końcu zobaczyłem XJR-a, oglądam ogłoszenie, wchodzę w google, patrzę super maszyna, zajebiste osiągi bardzo porównywalne do M5 no i komfort może nawet lepszy niż w bmw serii 5 bardziej porównywalny do serii 7 czy też S-klasy. Mówię sobie to jest to, na to mnie będzie stać a przynajmniej na zakup i postawienie go sobie przed blokiem
Za wiele informacji niestety o tym modelu nie znalazłem, czytałem ze wszystkich stać na jego zakup ale mało kogo stać na obsługę i utrzymanie
Wtedy zobaczyłem na allegro XJR-a w bardzo dziwnie niskiej cenie, pewnie część z was go kojarzy. Był to srebrny XJR który stał w Białymstoku, nie zastanawiałem się długo tylko umówiłem się na oględziny. Oczywiście miłym akcentem był autoryzowany serwis Jaguara 500metrów od miejsca zakupu mojej maszynki (tak mi się bynajmniej wydawało). Powiedzieli że za 500zł sprawdzą mi XJR-a przed zakupem. Taki też był zamysł, stracić cały dzień w podróży (450km) trochę na paliwo no i sprawdzić Dźaga w serwisie i nie ryzykować tych 12tyś w razie czego. Wiedziałem że autko optycznie nie jest idealne i miało jakieś przygody, dostałem fotki wszystkich uszczerbków jak i dokładne zdjęcia wnętrza zastanowiłem sie chwilę umówiłem w serwisie i na drugi dzień w drogę! Dojeżdżam na miejsce, obejrzałem, wszytko w miarę spoko, uszkodzenia sie zgadzały silnik pracowal ładnie skrzynia tez bez problemu. Aż tu nagle jakieś wycieki płynu chłodniczego okazało sie że strzelił wąż, mechanicy byli na miejscu troche kleju i dokombinowane końcówki i kolejna jazda testowa. Tym razem wszystko poszło gładko. Na moje oko (nie znam sie wcale, jedynie jeżdziłem wieloma czarami) było wszystko spoko, wiadomo zawieszenie jakieś stuki lekkie bicie przy hamowaniu ale kto by się spodziewał cudów za tą cenę. Był (i nadal jest) jakiś problem kontrolką zbyt niskiego stanu płynu chłodniczego co nadaj się wyświetla w komunikatach na zegarach ale to niby problem czujnika tak stwierdził "serwis Jaguara" w Białymstoku (to chyba jedyna rzecz jaką udało mu się ustalić). Mechanicy własciciela też byli bardzo zabawni, próbowali jakoś bardzo nieudolnie odpowietrzyć układ i zgubić kontrolkę poziomu płynu chłodniczego jednak im to nie wyszło. Tak więc powytykałem błędy właścicielowi który właściwie nie wiem czy był włascicielem czy jakims posrdenikiem (pewnie dobrze o nich wiedział) problemy z zawieszeniem, lakierem itp. Widziałem również starą kartkę z ceną 15900zł, tak więc stwierdziłem że musi być cos na pewno nie tak ale byłem tak napalony że mimo wszystko postanowiłem to sprawdzić. Najpierw jednak chciałem dogadać się co do ceny jaką jestem w stanie zapłacić na chwilę obecną po mojej ocenie (ocenie laika) stanu auta. Postanowiłem zaproponować 9tyś.zł odziwo sprzedawca nie protestował zbyt mocno i podał swoją propozycję 9.5tyś.zł powiedziałem że jak wszystko będzie ok w serwisie to biorę. Tak więc lecimy na "serwis Jaguara" w Białymstoku, miły pan w garniaku spisuje wszystkie dane bierze autko i mówi żeby zrobić sobie kawkę cherbatkę na górze i poczekać. Ja trochę zdziwiony od razu pomyślałem że może jest w jakiejś zmowie z "właścicielem" który też pracował blisko i też w dosyć dużym serwisie ale Volvo. Tak więc postanowiłem się postawić i powiedziałem że chce przy tym być (telefonicznie taka była umowa). Dostałem odpowiedź że nie bardzo mogą wprowadzać klienta, stanąłem jednak przy swoim i albo jestem przy sprawdzaniu albo dziękuje za ten interes. Wpuścili mnie więc i tutaj też kolejna ciekawa historia, pan elektormechanik serwisu Jaguara robi wielkie oczy i mówi że raczej nie da rady tego podłączyć i pierwszy raz widzi takie auto na oczy, po odejściu pana w garniaku zacząlem podpytywać trochę pana elektromechanika który okazał się zupełnym laikiem jak ja i wiedział jedynie jak podłączyć nowego Landrovera i odczytać błedy z kompa. Po kilku próbach zaczął gdzieś wydzwaniać, prosić o autoryzację (nie wiem o co chodziło) na koniec stwierdził ze ten serwis dopiero istnieje od dwóch lat i oni nie wiedzą jak to zrobić może jutro się uda
)) W końcu zapytałem pana w garniturze że może są w stanie ocenić chociaż stan silnika, skrzyni i spręzarki. Niestety dostałem odpowiedź że musieliby rozebrać wszystko, a takie sprawdzenie kosztowo szło by w tysiącach złotych ale mają (mistrza) który może się przejechać i coś mi więcej powiedzieć. Oczywiscie z uśmiechem na twarzy poprosiłem panów o tego mistrza do siebie. Mistrz jak to mistrz, pan przed 40stką, zapytany przezemnie czy coś po tej przejażdżce będzie mi w stanie powiedzieć o aucie to dostałem odpowiedź że pierwszy raz będzie jechał takim autem i że nie wie. Ja już powoli miałem dość tej farsy, moja podróz trwała 6h, byłem tam od jakiś 4h ale no cóz mistrz to mistrz niech wsiada powiedziałem. Jedziemy sobie elegancko, mistrz powiada że skrzynia ładnie przerzuca biegi, silnik sprawny, w zawieszeniu coś stuka i chyba tarcze do wymiany
) Tyle że to stwiedzilem juz sam wcześniej, jako kompletny laik który może 2 razy w życiu jechał jaguarem w dodatkuy zabytkowym. No cóż panowie nic nie stwierdzili, ale o dziwo nic też nie skasowali przy czy byłbym bardzo zły i bym ich wyśmiał gdyby mi przedstawili rachunek. W międzyczasie poprosiłem o rozkodowanie VIN pana "garniturka" oraz o kod do radia bo było zablokowane. Po powrocie z przejażdżki mistrza pan garniturek odziwo daje rozkodowany VIN, wnioskuje że to raczej nie był angol bo ze Szwajcarii, bierze mnie na boczek i mówi że ma kodzik do radia ale u nich to kosztuje 150zł i po cichu dodaje że może mi podać go za 100zł
) Uśmiechnąłem się powiedziałem że się zastanowię i odjechaliśmy właściwie tylko z rozkodowanym VIN-em. Przemyślałem za i przeciw, mogłem jedynie zaryzykować. Pomyślałem sobie ze jak za 9tyś odda to biorę bo nawet gdybym drugie tyle włożył albo nawet i trzecie żeby mieć igiełke to warto. No i udało się, za 9tyś.zł stałem się posiadaczem dosłownie "kota w worku" którym szczęśliwie dotarłem do domu
))
Przejdę już w końcu może do konkretów. Generalnie to wiadomo lakier jak tam lakier z tyłu jest nieciekawy ale z tym wszystkich sobie poradzę. Mam pytanko co do części, gdzie najlepiej zamawiać? Rozumiem że zamienniki dobrej jakości?
Czy problem komunikatu niskiego poziomu płynu chłodniczego może być źle odpowietrzony układ czy walnięty czujnik? Jeżeli czujnik to gdzie go znajdę i jak go sprawdzić?
Znalazłem ten:
http://www.landstrefa.pl/ warsztat w swojej okolicy co o nim myślicie? Ma ktoś jakieś doświadczenia z nim? Dzwoniłem i umówiłem się na sobotę, pan twierdził że z podłączeniem do komputera nie będzie problemu. Pytałem również o sprawdzenie silnik i ciśnienia doładowania, mówił że za dodatkową opłatą jest to do zrobienia ale czy na pewno?
Wie ktoś może jakie parametry będą prawidłowe dla tego mojego silnika? 4.0 363km.
Chodzi mi generalnie o sprawdzenie silnika czy jest mocno zużyty i szukać angola na części czy pojeździ jeszcze.
Z góry dziękuje za pomoc, wszelkie sugestie milewidziane. Pozdrawiam Robert.