okazało się, że to jakiś czujnik, który podawał błędne dane do komputera i przez to któraś z pomp dawała za małe ciśnienie paliwa, tak to zrozumiałem... czujnik to jakaś błahostka, ale trzeba było podobno rozebrać kawał samochodu i podnieść silnik, żeby się tam dostać.. "wyrok 800 zł ". Czy to normalne? jest sposób ,żeby tam się dostać w prostszy sposób?