Witam wszystkich ponownie,
Kot mi wyciął ostatnio taki numer:
Zostawiłem auto, nie zamykając drzwi ani szyb. Było dość ciepło a o cieniu można było pomarzyć. Miałem go cały czas na oku a kluczyki w kieszeni - w odległości jakieś 100m.
Po około godzinie wchodzę, kluczyk w stacyję i ognia.... a on sobie tylko kręci... spróbowałem kilka razy - po max 4 sekundy kręcenia (dodam, że auto mi zapalało w najgorsze mrozy po max 3 sekundach i zawsze za pierwszym razem).
Poczułem się niewyraźnie.. bo ludzie patrzą jak taka maszyna nie chce zapalić.
Zauważyłem też, że w bardzo szybkim tempie miga mi dioda na podszybiu. Zacząłem myśleć kogo by tu ściągnąć na pomoc....
Odczekałem kilka minut z kluczykiem w stacyjce.
Przekręciłem... i zapalił od strzała.
Pytanie, czy to pierwszy objaw, że coś ma zamiar umrzeć czy jakieś zabezpieczenie ?
Problem się nie powtórzył ale wolę spytać..
pozdrawiam
Paweł