Witam,
Pomyślałem, że napisze pare zdań na temat pierwszej dla mnie tak długiej podróży kotem.
Na codzień w UK, wybrałem sie w końcu na krótki urlop ze zwiedzaniem do kraju.
Samochód sprawował sie generalnie wyśmienicie przez całą trase. Mimo dziury w klimatyzacji czynnik skończył sie dopiero na miejscu więc udało sie przeżyć straszne niemieckie upały. Naprawa(wymiana zaworu) z nabiciem kosztowała tylko 320PLN więc mogłem sie cieszyć zimnem także w drodze powrotnej. Bez klimatyzacji niestety, nie przejechałbym nawet 200km
Moje zawieszenie z tyłu siedzi dość nisko więc przy pełnym baku i naszych wspaniałych drogach dość mocno buja, a z dwoma jeszcze osobami z tyłu udało mi sie nawet przywalić podłogą raz czy dwa. Będe musiał w końcu wymienić tylne amortyzatory.
Używałem każdego rodzaju dróg od autostrady po leśną żwirówke i generalnie stan dróg tak jak widać. Pytanie tylko, dlaczego drogi nawet względnie nie dziurawe są u nas tak pofalowane? Na niemieckiej wsi nawet 20 letnie drogi nie mają śladów napraw i są proste jak stół a u nas w moim przypadku czasem trzeba uważać na głowe. Normalnie fale jak na morzu
O dziurach nie wspominam nawet bo ze dwa razy myślałem, że naprawde zgubiłem koło.
Najlepsze jednak były tak zwane ukryte progi zwalniające zbudowane z pofałdowanego asfaltu w niektórych małych miasteczkach przez które przejeżdżałem. Nie sposób ich zauważyć, a przejechanie po nich z prędkością powyżej 40km/h to jak Dakar!
W każdym bądź razie auto dojechało w jednym kawałku z powrotem więc nie moge narzekać.
Byłem także zmuszony do wymiany nowego termostatu który po otwarciu nie chciał sie już zamykać przez co max prędkość z jaką mogłem jechać przez około 2000km to 100km/h w zależności od pogody. Powyżej tej prędkości bardzo szybko spadała mi temperatura i musiałem znowu zwalniać.
Jako, że jedna śruba obudowy za nic nie chciała puścić, zmuszony byłem do zabrania auta do mechanika, który po godzinie pracy odkręcił uszkodzoną śrube.
Przy skręcaniu jednak nowego termostatu - udało mu sie połamać obudowe co skutkowało dniem bez auta i 200PLN na nową obudową u jedynej osoby w promieniu 350km którą ją posiadała...
Przynajmniej w drodze powrotnej mogłem sie cieszyć pełnym zakresem prędkościomierza.
W Niemczech auto bez problemu rozpędzało sie do ponad 220km/h, więcej sie nigdy nie udało z uwagi na ruch aut, nawet na najszybszym pasie, chociaż ciągle przyśpieszało więc jestem pewien, że dałoby sie jeszcze pare km z niego wycisnąć.
Przy takiej jednak prędkości jest już całkiem głośno w środku i kierownica wydaje sie bardzo lekka. Nie polecam w każdym bądź razie. Wiek auta robi swoje i nie wszystko działa już tak jak w aucie z fabryki. Najlepiej prowadzi sie w przedziale 100-180. Spalanie przy ponad 200km/h pokazywało 23.5l/100.
Całkowite spalanie z trasy mieszanej 11l/100. 2/3 ekspresówki i autostrady, 1/3 miejskie i podmiejskie. Raczej nie ma co narzekać.
Kolejna sprawa to jakość paliwa. Wiedziałem już z opowieści znajomych jak to im stawały auta w szczerym polu po zatankowaniu paliwa w naszym kraju więc postanowiłem tankować tylko na dużych firmowych stacjach. Tak na szybko z pamięci...
Shell98 koło Świebodzina i od razu ponad 100km mniej na baku niż na paliwie gdzieś pod Dortmundem
Orlen Verwa 98 gdzieś na krajowej S8 - wszystko w porządku bardzo dobre paliwo.
Któryś Statoil - znowu 98 i znowu kiszka - ponad 100km mniej na baku.
Shell 98 chyba koło Poznania - nie najgorzej.
Orlen Verva znowu, gdzieś niedaleko Warszawy - znowu kiszka.
Czy naprawde tak sie chrzci paliwo u nas?
Oczywiście nie tylko u nas bo we wschodnich niemczech Shell też potrafił sprzedawać niby paliwo i dopiero zachodnie Niemcy, Francja i UK miały normalnie mi znane paliwo.
Trzy jeszcze sprawy,
Owady! Po przejechaniu autostrady wielkopolskiej moja szyba wyglądała masakrycznie. Niektóre owady stukały tak jakby jakiś wróbel sie o mnie rozbił, z plamą włącznie
Inni kierowcy. No cóż, pierwszy raz jechałem przez Polske i tyle rzeczy co teraz nie widziałem jeszcze. Wyprzedzanie na trzeciego, pod góre na ciągłej, nawet tam gdzie są znaki zakazu wyprzedzania to normalka. Zajeżdzanie drogi, wyprzedzanie tira - tirem gdzie z drugiej strony jadą auta(w którymś momencie nawet sie zatrzymywały na poboczu) to chleb powszedni. Nie ma też jak odrobina adrenaliny kiedy na zakręcie taki tir potrafi zjechać prawie metr na mój pas
Znaki są oczywiście tragicznie rozmieszczone bo na odcinku 0.5km prostej drogi potrafi być 6 RÓŻNYCH znaków ograniczenia prędkości i nie koniecznie w odpowiedniej kolejności no ale to swoją drogą.
Prędkość jazdy też miała swoje uroki. Ograniczenie do 70km/h, sam jade 90km/h(mniejwięcej jak cały ruch) a i tak jestem wyprzedzany przez co drugiego kierowce jak tylko zwolnie 3 metry miejsca przed kolejnym autem
Jeszcze żeby chociaż droga była bez kolein i nie w pełnym ruchu, albo żeby wysepek nie było co 2km to rozumiem no, ale w takiej sytuacji ciężko było uwierzyć. I to, że z 2 pasmowej ulicy robi sie często 4 pasmowa, gdzie nie koniecznie zwiększa sie szerokość jezdni to też udowadnia, że Polak potrafi
Wydaje mi sie, że przepisowa jazda w Polsce skutkuje od razu nadaniem tytułu 'zawalidroga'.
Trzecia i ostatnia sprawa. Jedyne Jaguary które udało mi sie dostrzec na polskich drogach to X-Type i S-Type. Nie widziałem zadnej 6 czy 40, żadnego XFa, chociaż widziałem też raz Daimlera Mk420! Piękne auto.
Jako ciekawostke, gdyby ktoś był zainteresowany.
Widziałem też, angielską taksówke z kierownicą po prawej stronie z polską rejestracją zabytkową.
Generalnie więc pewnie można i część 6 czy XJsów zarejestrować już bez problemu u nas, a wiadomo, że te z kierownicą po prawej są jednak dużo tańsze i często w dużo lepszej kondycji niż te z kierownicą po lewej.
Poza wyprzedzaniem na szybszych drogach naprawde nie ma żadnej różnicy w jeździe.