byłem nawet w feu vercie i w tej desperacji na szybko chciałem kupić jakiś sztyft czy zaprawkę, na szczęście był tam jeden młody mechanik i dyskretnie mi podpowiedział że to nie opel ani inny polonez ( bez obrazy właścicieli w/w marek ) i własciwie to tak nie wypada a tylko gorzej by wyglodało, nawet wstępnie rozmawiałem już z kolegą kolegi - magik blacharz lakiernik i powiedział ze da radę, zobaczymy, z tej złości wypiłem już 2 guinnessy a tak jestem naładowany że kawa nie potrzebna mimo że cały dzień prawie w trasie