Pisałem do Kogutki, który pytał o mojego kota, ale pomyślałem że warto opisać to i dla szerszego grona...
2 tygodnie temu jechałem w niedzielę i stało się coś strasznego... Pękł wąż gumowy chłodzenia (ten, który łączy się bezpośrednio z "kolektorem" chłodzenia, czyli wejściem do silnika). Niestety znajomi, z którymi razem jechaliśmy (w sensie oni jechali drugim samochodem za nami) poinformowali mnie o tym jakiś czas później "ale u Ciebie się leje coś" "tzn. "coś tam leciało strasznie mocno jak wyprzedzałeś". Dojechałem do najbliższego zjazdu i silnik już nierówno pracował. Temperatura nieznacznie podskoczyła... I silnik sam zgasł... Okazało się że zero płynu chłodzącego, silnik oczywiście gorący jak cholera, aż olej dymił z niego (wiadomo, jakaś osłona trochę w oleju i jak się zagrzał to już dymił). Oczywiście byłem przerażony, samochód przez następnych parę dni rozbierałem i składałem ze szwagrem. Następnego dnia po zdarzeniu odpaliłem silnik na krótko, żeby sprawdzić czy jeszcze w ogóle pracuje, ale chodził równo i bez zarzutów! No i zaczęliśmy... Trzeba było zdemontować cały kolektor dolotowy paliwa, odpiąć przy tym większość elektryki od silnika, itd itp... Niestety ciasno pod maską i do łatwych operacji to wszystko nie należało... Do tego, przy próbie demontażu "obudowy termostatu" (aby się dostać do felernego pękniętego węża) dwie śruby urwały się, nie dając się zupełnie wykręcić... I oczywiście trzeba to było rozwiercić i naprawić. Przy okazji dorobiłem parę uszczelek, których nie było między aluminiowymi "częściami" układu chłodzenia (widać że ktoś tam już grzebał, smarując to potem czarnym silikonem). Wymieniłem wąż, powzmacniałem inne taśmą wulkanizującą, oczyściłem wąż podciśnienia wychodzący z pokrywy silnika (który był na 90% zatkany). Po złożeniu wszystkiego do kupy silnik dopalił, jednak na wolnych obrotach chodzi niezbyt równo, szarpie delikatnie... W jeździe jest wszystko ok, przyspieszenie itp wszystko w normie. Jedynie, niestety, przy wciśnięciu pedału gazu nieco mocniej, przy przyspieszaniu, trochę czuć paliwo w kabinie... Będę musiał dojść, dlaczego tak się dzieje... Jeżeli chodzi o te nierówne obroty na biegu jałowym, obstawiam świece (które jutro chcę wymienić) lub też czujnik położenia wału, który spróbuję oczyścić. Od razu, jutro, wymieniam olej w silniku + filtr i pewnie olej w skrzyni wraz z filtrem. Oczywiście w trakcie i po każdej jeździe sprawdzam układ chłodzenia, czy nie ma zbyt dużego ciśnienia, czy przypadkiem nie przepaliło uszczelki pod głowicą, co zwykle się dzieję przy przegrzaniu silnika... Ale na szczęście wszystko wydaje się być w porządku!!!
No cóż, kot pokazuje chyba mocno pazurki po tym jak zmienił właściciela...
Mam tylko nadzieję, że to już koniec i już będzie ze mną oswojony... Dzisiaj jeździłem nim w trasę 200km i wszystko było super więc zobaczymy :-)