Dziękuję Wszystkim forumowiczom za dobre słowa :-)
Dzisiaj zakończenie wątku z układem chłodzenia. Finalnie udało się uratować "Heating valve", który jest zamontowany na grodzi. Po odpaleniu silnika puszcza ciepłą wodę do nagrzewnicy i nie cieknie, także na jakiś czas temat zakończony, a wygląda to tak:
Strzałkami pozaznaczałem te miejsca, które w tej okolicy zostały już zrobione, jak to się mówi "przy okazji". Odnowiony króciec z magistrali + nowy wąż. Przeczyszczone i nasmarowane 2 punkty masy (na magistrali i przy głowicy), oczyszczone i nasmarowane złącza przekaźników na grodzi.
Jeżeli chodzi o węże do układu chłodzenia, to kupiłem odpowiedniej średnicy węże do wody chłodzące polskiego producenta. Można je dostać na Alledrogo z metra.
Dodatkowo dokupiłem sprężynę do gięcia węży na ciepło. Nie mniej jednak nie udało mi się nadać pożądanego kształtu tym wężom, mimo kilku prób grzania opalarką.
Aktualnie działam już w moim małym garażyku. Samochód został podniesiony na tylnym moście do góry, koła zrzucone i zaczęła się przygoda z wyciąganiem zbiorników paliwa.
Normalnie zajęło by to ze 2h na stronę, a ja już spędziłem 2 dni i nadal zbiornik jest w środku :-) Wszystkie małe śruby zardzewiały na śmierć. Ale stosując wszystkie dostępne techniki luzowania śrub jest już bliżej niż dalej. Małe śruby trzeba było albo urywać, albo ścinać szlifierką. Duże najpierw wymęczyłem obrotami w lewo i prawo, później pobijak na łeb i trzon śruby, w międzyczasie odrdzewiacz z penetratorem, później klucz udarowy, a na końcu palnik i tak do skutku. W mordę jeża, czy nie mogli dać cynkowanych na produkcji? W końcu to luksusowe auto.
No ale wisienkę na torcie dzisiejszego wpisu zostawiłem na sam koniec. Otóż jak już zrzuciłem koło i tylny zderzak, to ukazał się obraz, który w mojej ocenie dorzucił mi jakieś 3 miesiące dodatkowej pracy (po godzinach oczywiście).
To tylko przykłady, bo takich miejsc jest więcej w tym rejonie. No ale mam już jakąś wprawę z takimi tematami, bo minionej zimy uczyłem się blacharki na moim starym Nissanie i jakoś to wyszło.
Na dzisiaj to tyle, jak będą jakieś postępy w pracach, to postaram się opublikować, bo a nuż komuś się przydadzą.
Dodatkowo mam nadzieję, że niektóre osoby poczują się może zachęcone, aby samemu próbować naprawiać swoje stare samochody.
Ja jestem amatorem, mam amatorskie narzędzia i średnie warunki, ale poświęcam dużo czasu na czytanie fachowej literatury. Jakbym miał te prace dać do zrobienia profesjonalistom, to bym nigdy nie ruszył, bo były by to koszta, dla mnie nie do udźwignięcia.
Kilka lat temu zacząłem przygodę z samochodami od wymiany oleju i filtrów w moich samochodach. Rok później naprawa tylnych hamulców, rok późnej remont głowicy, kolejny rok to naprawa nadkola i progu, a teraz to wyzwanie.
Na sam koniec cytat ze świetnego poradnika dostępnego za darmo w internecie. Poradnik dotyczy właśnie tego modelu Jaguara. Autor piszę mniej więcej tak (tł. z ang.) "Nie czuj się gorszy od Twojego mechanika, on rano także zakłada spodnie na obie nogi".