Witam,
Przepraszam za kolejny wątek na temat hamulców i akumulatora ciśnienia, ale wszystkie które przeczytałem dotyczyły innych przypadków. I za głupie pytania, jestem zielony jeśli chodzi o własnoręczne naprawy. Jest to pierwszy samochód przy którym chcę pogrzebać sam, inne nawet na wymianę oleju jeździły do mechanika.
Pacjent - Sovereign 4.0 1989. Wczoraj wracałem sobie spokojnie z ok 70km przejażdżki i zapaliła się kontrolka hamulców i ABS. Zaczął coraz gorzej hamować, pod domem zrobiłem parę prób mocniejszego hamowania i przestał praktycznie w ogóle.
Miękki pedał wpadał do podłogi, parę razy go gasiłem, odpalałem i nic. Pompka nie chodziła. Nie udało mi się sczytać błędów, wywalało tylko FAIL.
W nocy poczytałem forum i rano poszedłem znowu pogrzebać. O dziwo pompka chodzi, ale pracuje brzydko jakby na sucho. Pod koniec lekko trząśnie gruchą akumulatora i pompka przestaje pracować. Przy każdym naciśnięciu pompka od razu startuje, ale fakt że na krócej niż po odpaleniu. Samochód hamuje bardzo ładnie, dopiero po kilku mocniejszych naciśnięciach pod rząd zapala się kontrolka hamulców (już bez ABS). I teraz:
1) rozumiem, że padł akumulator?
2) pompka jak rzęzi, też pewnie zaraz padnie?
3) jakiś pomysł, czemu dziś chodzi, a wczoraj nie? błędów w komputerze brak.
4) gdzie kupić taki akumulator?
5) da się w dwóch zdaniach napisać jak wymienić, żeby nie zrobić sobie kuku? Trochę przerażają te naklejki - wysokie ciśnienie, nie dotykaj, itp.
Z góry dzięki za pomoc.