Panowie i Panie, prośba o radę w związku z przygodą, która mnie ostatnio spotkała. Rada co prawda nie dotyczy kota, ale wiem, że tu mogę liczyć na dobre opinie...
Mam sobie 11-letnie autko, z którym jestem emocjonalnie związany i planuję mieć je jeszcze przez długie lata. Niestety miałem ostatnio mała przygodę. Na tyle małą, że w zasadzie nic wielkiego się nie stało, ale z drugiej strony na tyle nie małą, że zderzak, błotnik i maska do wymiany.
Po różnych perturbacjach związanych z poszukiwaniem używanych elementów w moim kolorze i wieloma problemami z tym związanymi doszedłem do wniosku, że być może cała sytuacja jest okazją, aby całe auto doprowadzić do fajnego stanu. Generalnie oprócz wspomnianych elementów warto by też polakierować jedne porysowane drzwi, wyciągnąć ordynarną wgniotkę parkingową na tylnym błotniku, polakierować tylny błotnik bo jest pełen otarć parkingowych, itd. Generalnie stan lakieru wygląda na te 11 lat, które ma auto. Tak więc doszedłem do konkluzji, że skoro elementy skasowane pewnie trzeba będzie wstawić nowe lub używane, ale polakierowane, a kilka innych elementów nadaje się do lakierowanie, więc może by polakierować całe auto? Oczywiście kolor zostaje bez zmian.
Reasumując, jakoś tak doszedłem do konkluzji, że w tej sytuacji lakierowanie całego auta byłoby dobrą opcją, ponieważ poza ucieczką od problemu używanych części i różnic w kolorach elementów (przy lakierowaniu tylko kilku części) miałby doprowadzone do super stanu całe auto. Czy to ma sens? Powiedzmy, że kwestia kosztów nie jest aż tak istotna, ale oczywiście na to pewne znaczenia, jeśliby koszty były kosmiczne.
Tak więc jak sądzicie?
A najbardziej byłbym wdzięczny za polecenia dobrego warsztatu w okolicach południowych powiatów podwarszawskich, który podjąłby się przeprowadzeniem takiej operacji.