Witam.
Problem wydaje się znany ale mimo wszystko uważam że nie do końca. Mój kotek grymasi jak się zagrzeje, mianowicie nie można go odpalić. Rozrusznik kręci, paliwo, ciśnienie jest a kot nie pali. Dopiero jak trochę ostygnie to można go ponownie odpalić. Po przeczytaniu wielu tematów myślałem jak większość iż to wina czujnika wału, ale w styczniu go wymieniłem na intermotor i przez okres do lata było w miare ok. Ale teraz jak zrobiło się gorąco to znowu pojawił się ten problem. Ponownie wymieniłem czujnik tym razem na Lucasa, mam nowe sądy lambda, świece są też w dobrym stanie. Podejrzenie padło na czujnik temperatury cieczy silnika, ten też zakupiłem. I dalej jestem w kropce.
jednak dziś podłączyłem kotka na stałe do laptopa i zauważyłem że mimo że po trasie, jeździe w mieście, silnik jest gorący (temp. cieczy około 80 90 stopni) temp. powietrza zasysanego trochę wyższa niż temperatura otoczenia nie ma problemu z odpalaniem. Za to w chwili kiedy jestem w korkach, stoję na zapalonym silniku 30 40 minut, to temp cieczy jest około 90 stopni, ale za to temperatura zasysanego powietrza to około 60 stopni. I wtedy już nie można kotka odpalić, trzeba czekać aż ostygnie. Ale właśnie ostygnąć musi temperatura na czujniku powietrza tak poniżej 50 stopni, temperatura cieczy trzyma się w okolicach 80.
I tak się zastanawiam czy czujnik temperatury zasysanego powietrza jest uwalony, czy może taka temperatura podczas postoju jest normalna. Choć dla mnie jest prawie niemożliwe by powietrze zasysane tak się nagrzało w przewodach za filtrem. Wydaje mi się że czujnik nagrzewa się od obudowy przewodu za przepływomierzem, tylko czy tak może i powinno być?
Trochę przydługi wywód ale chciałem dosyć dokładnie naświetlić problem.
ps. czujnik temperatury już zamówiłem, jak zamontuje to napisze czy coś się zmieniło.