Wydaje się, że spór między nami jest pozorny, bo oczywiście masz rację, że test statyczny ABS jest realizowany po włączeniu zasilania. Ale jest jednak pewne "ale":
ABS musi również dokonywać testów poprawności sygnałów otrzymywanych w trakcie jazdy - w przeciwnym przypadku mógłby niepoprawnie zinterpretować sytuację. Np. jeśli brak impulsów z jednego czujnika to może to świadczyć nie tylko o zablokowaniu koła, ale również o uszkodzeniu czujnika.
Dlatego centralka ABS sprawdza podczas jazdy, czy średnia częstotliwość impulsów jest taka sama uwzględniając możliwość odchyleń na jazdę po ostrym łuku i możliwość chwilowych poślizgów. Jeśli czas, w jakim występują różnice jest zbyt długi, a hamulec nie jest naciśnięty to centralka ABS stwierdza, że wystąpił błąd - zapala lampki i wyłącza się - bo tak jest po prostu bezpieczniej!
Autodiagnoza systemu ABS musi być realizowana w sposób ciągły - bo awaria może wystąpić podczas jazdy - a skutki niepoprawnego działania ABS byłyby gorsze niż brak jego działania w ogóle!Ta prędkość około 5-10 km/h jest prędkością przy której ABS rozpoczyna (lub kończy - aby pozwolić na całkowite zatrzymanie samochodu!) pracę. A więc (tak, jak np. było w moim "kocie") test statyczny (po włączeniu zasilania) może przejść poprawnie - lampki zgasną. Ale po rozpoczęciu jazdy ABS się włącza (a raczej próbuje się włączyć) i rozpoczyna ciągły proces autodiagnozy. Jeśli coś będzie nie tak - zapali lampki i się wyłączy.
Ta wiedza może się przydać w praktyce - bo jeśli lampki gasną na postoju po włączeniu kluczyka, to układ jest sprawny statycznie (np. rezystancje czujników są poprawne) - ale w czasie jego pracy pojawiają się błędy.
Mam nadzieję, że wszystko już jest dokładnie wyjaśnione...
Wydaje mi się, że w przypadku Felera testy po włączeniu przechodzą, a statystycznie pojawiające się wyłączenia ABS podczas jazdy świadczą właśnie o problemach wykrywanych przez system autodiagnozy ABS.
Wracając do próby remedium - przede wszystkim sprawdzić "stykologię"!
W Jagach czasem czyni ona cuda - w poprzednim moim X.308 czasami nie włączały się poduszki, bo ktoś źle wmontował radio i izolacja na kabelku się przetarła! I zależało to od pogody, kilometrów, fazy Księżyca i Bóg wie czego jeszcze - z sprawę załatwił kawałek izolacji.
W tym X.300, którym teraz jeżdżę też był problem z poduszką - wtyczka w kierownicy (oczywiście poszukiwania zacząłem od "drugiego końca").
A już, już wydawało mi się, że poradziłem sobie ze zmieniarką (przelutowałem luty w radiu). Działała świetnie pół roku - a teraz znów czy się włączy - zależy od pogody i liczby plam na Słońcu. Ni stąd - ni zowąd - gra, a pojawi się napis "No Connected".
W module pamięci fotela "zgniła" znów ścieżka drukowana...
Takie to kapryśne te kochane koty - ale i tak je kochamy!