No i stało się :'(albo się zaczyna. Mój kot (XJ 40 88' 3,6) do tej pory cieszył się bardzo dobrym zdrowiem i jego układ nerwowy (czyt. elektryczny) działał bez zarzutu). Do wczoraj
. Przypomnę, że używam Go jako podstawowe narzędzie transportu i spędzamy wspólnie czas pokonując ok. 3000 km. miesięcznie. No i właśnie wczoraj zaczął wykazywać oznaki choroby. Pokrótce relacjonuję. Na wstępie zauważyłem, że ekran komputera nagle zgasł (pokazywał grafikę spryskiwaczy) wykazując jedynie miganie obramówki w środku ekranu,Jednocześnie zgasł cyfrowy wyświetlacz poniżej. Po jakimś czasie wszystko wróciło do normy. Potem znowu ???a potem
. I tak bez jakiegokolwiek związku z czymkolwiek. Po prostu. Myślę sobie - poczekamy , zobaczymy. Ale kiedy okazało się, że w trakcie sygnalizowania zmiany pasa nie usłyszałem charakterystycznego tykania kierunkowskazu moje serce zamarło. Szybko zacząłem analizować, obserwować ??? i stwierdziłem: uruchamiam lewy kierunkowskaz - palą się stale wszystkie trzy kierunki. Uruchamiam prawy - to samo z prawej strony. Od tamtej pory (na szczęście krótko) mój lewy nadgarstek napracował się nieźle aby zastąpić automat. Gdyby tego było mało, to antena przestała się wysuwać i chować
. Jest mi źle i mam nadzięję że to nie w związku z tym iż od wczoraj postanowiłem w ogóle nie
pić alkoholu
i powiedziałem o tym nawet mojej żonie, która przyjęła to ze spokojem
Nikomu tego wszystkiego..............................NIE ŻYCZĘ !!!!!!