Liczba pytań i czas przez jaki pytasz o to auto jest taki, jakbyś kupował furę za kilkaset tysięcy a nie kilka. Podoba się dany egzemplarz? Jedź i sprawdź czy nie jest zjedzony przez rdzę, czy nie jest cały w szpachli, czy silnik się nie poci, nie cieknie z przekładni, czy pracuje równo, nie szarpie, nie ślizga, czy wydech nie jest dziurawy jak sito, zawieszenie nie puka i czy jedzie prosto. Biorąc pod uwagę, że auto będzie miało 20-28 lat i nie szukasz egzemplarza z najwyższej półki cenowej to sporo z wymienionych rzeczy do sprawdzenia będzie na NIE.
Puka zawieszenie? spoko, tuleje są tanie, wymieni się. Hamulce na wykończeniu? Luzik, się wymieni, drogie nie są.
Mnie najbardziej odstraszałaby korozja. Jak zacznie się szlifować, wycinać, łatać, to może okazać się, że prawie całe auto będzie do malowania a to kilka tysięcy łącznie z blacharką może kosztować. Pewien problem może być z wnętrzem. Jeśli fotele są powycierane to najtaniej kupić na necie "nowe", no ale to "nowe" też będzie miało minimum 20 lat i do ideału będzie mu brakować dużo.
Reasumując, nie zabieraj się do zakupu jak pies do jeża. podoba się? kup
PS. to nie miała być złośliwość z mojej strony tylko swego rodzaju kopniak w d.. na przyspieszenie zakupu