Ehh......ekologia........
jak pewnie zauważyliście wszyscy uwzięli się na samochody. Są one traktowane jako samo zło tego świata. Rozumiem ograniczanie emisji tlenków siarki i innych szkodliwych związków. Jak widać emisję CO2 też da się obniżyć, zmniejszając zużycie paliwa i przy tym nie rezygnując z osiągów. To rozumiem - po prostu poprawiamy efektywność spalania paliwa w silniku (swoją drogą dlatego w nowoczesnych autach po 15 minutach jazdy w zimę jest nadal zimno - silnik się nie nagrzewa
). Ale nigdy chyba nie zrozumiem idei Priusa i innych. Ani to ekologiczne, ani oszczędne. Wszystko wygląda pięknie dopóki nie skończy się żywotność akumulatorów. Jak pewnie niektórzy z Was wiedzą, kwaśne deszcze powstałe w okolicach fabryk akumulatorów do Priusa (Kanada) powoduję wymieranie dziesiątek kilometrów kwadratowych lasów. Emisja gazów SOx, NOx itp. jest kosmiczna w fabrykach produkujących te akumulatory. W Polsce napęd elektryczny też nie jest taki ekologiczny bo prąd produkujemy z węgla.
Ostatnio miałem okazję przez rok współpracować z elektrownią Bełchatów - jak pewnie wiecie, jedna z największych elektrowni na węgiel brunatny w Europie. Raporty i liczby mówią same za siebie:
- człowiek odpowiada za ok. 10-13 proc. emisji CO2 do atmosfery. Poza tym nie zauważa się znacznego wzrostu procentowego CO2 w atmosferze - od wielu wielu lat wynosi on ok. 2 %.
- jeden średni wybuch wulkanu generuje emisję SOx i NOx równą prawie rocznej światowej emisji tych gazów
- z 13 % emisji CO2 do atmosfery, ok. 25 % to samochody - czyli w sumie samochody odpowiadają za ok. 3% emisji CO2 do atmosfery. Jeśli obniżymy emisję CO2 w autach o 50 % to uzyskamy powalający wynik - zmniejszenie emisji CO2 o 1,5 %.
Więc oczywiście warto mieć ekologiczne auto ale w jakiejś granicy rozsądku. Uważam, że napęd elektryczny jest dobrym chwytem marketingowym, a summa summarum jest to zabieg szkodliwy dla środowiska. O wiele bardziej perspektywiczny jest napęd na wodór. BMW już to robi...