FORUM JAGUAR CLUB POLAND FOUNDATION
Dział Techniczny => XJ Seria I do III (1968-92) => Wątek zaczęty przez: John76 w Lipiec 05, 2023, 22:20:11 pm
-
Cześć Wam,
Zakładam nowy wątek związany z odrestaurowaniem mojego starego Jaguara.
Kupiłem go w zeszłym roku i dopiero niedawno wziąłem się za jego remont. A jest do zrobienia prawie wszystko, ale od początku.
Jaguar został kupiony ileś lat temu od Niemca przez pana zajmującego się hobbystycznie starymi samochodami.
Stał u niego kilka lat, po czym nowy właściciel stwierdził, że nie starcza mu życia na ogarnięcie wszystkich swoich samochodów i wystawił go na sprzedaż.
Po długiej rozmowie telefonicznej zdecydowałem się na rezerwację i 2 dni później byłem już na drugim krańcu Polski, aby go obejrzeć i kupić.
Samochód odpalał, ale nie dało się nim jeździć, bo nie miał hamulców. Był kompletny i nie "drutowany", więc to była jego zaleta, ale jedyna i ostatnia, bo wszystko praktycznie było w nim do zrobienia. Jako młody (stażem) amator mechanik patrzałem na ten gąszcz kabli, rurek, węży i urządzeń upaćkanych w oleju z pewnym zrezygnowaniem, że chyba porwałem się na za duży jak dla mnie temat.
Tego dnia było niemiłosiernie gorąco (środek lata 2022r), a ja po całej nocy podróży pociągiem. Kiedy już miałem zrezygnować pomyślałem sobie, że teraz po przyjeździe do domu znowu będę musiał poświęcić czas na codzienne śledzenie ogłoszeń w poszukiwaniu czegoś fajnego do odbudowy. Nie chciałem też wracać pociągiem z gotówką w kieszeni, bo już w jedną stronę było to dość stresujące.
Tak więc decyzja niejako podjęła się sama - kupuję :-)
Umówiliśmy się, że sprzedający poszuka jakiegoś kierowcę z pustym przelotem na trasie Kraków - Trójmiasto, a ja w tym czasie będę załatwiał żółte blachy na pojazd zabytkowy.
Po 3 tygodniach, w piękny słoneczny dzień samochód przyjechał do mnie na lawecie.
(https://i.postimg.cc/qqthgn5h/20220819-104703.jpg)
(https://i.postimg.cc/NGJJ2c5R/20220825-180350.jpg)
-
No i super, czekam na relacje, duzo wyciagniesz lekcji z remontu a i duzo sie podszkolisz w amatorskiej mechanice. Powodzenia :-super
-
@Demo - dzięki za dobre słowo.
Pierwszą rzeczą za jaką się wziąłem, to była wymiana oleju. Ten, który spuściłem był czarny jak smoła. Na szczęście nie stwierdziłem żadnych opiłków metalu.
Finalnie zdecydowałem się na mineralny Orlen Platinum Classic 15W/40 oraz filtr FRAM PH2995A, który ktoś wystawił chyba ze starych zapasów magazynowych.
Drugą rzeczą to była wymiana płynu chłodniczego. W zasadzie to było tylko spuszczenie resztki płynu, która się ostała (jakieś 2l). Od razu zrobiłem płukanie wodą całego układu na razie bez odpalania silnika. I tu okazało się, że woda pod ciśnieniem nie dociera do zbiorniczka wyrównawczego. W tym momencie otwiera się nowy rozdział z układem chłodniczym, bo im bardziej grzebałem w układzie, tym więcej rzeczy okazało się do zrobienia.
W międzyczasie odnowiłem podstawę akumulatora, bo jak widać na zdjęciu była ordynarnie zardzewiała. Najpierw szczotka na wiertarce, później 2 x kwas fosforowy, płukanie, osuszanie, rust converter, 2 warstwy ciężkiego epoksydu przemysłowego z Internationala, a na koniec chemoutwardzalna emalia.
(https://i.postimg.cc/Mpt27bx4/20230606-155802.jpg)
(https://i.postimg.cc/wT2fVn6k/20230606-180743.jpg)
Skoro woda pod ciśnieniem nie chciała płynąć do zbiorniczka wyrównawczego, to pomyślałem, że trzeba będzie trochę porozbierać te węże i zobaczyć ile szlamu tam siedzi.
Zacząłem od dołu przez zdemontowanie chłodniczki oleju transmisyjnego. Jest ona jednocześnie powrotem z układu chłodzenia. Taka breja wylała się ze środka ...
(https://i.postimg.cc/MGSnp3Qh/20230609-102600.jpg)
Jak zacząłem czyścić tą chłodniczkę, to okazało się, że po obwodzie jest przeżarta.
(https://i.postimg.cc/gjmyLyT0/20230609-140518.jpg)
Na szczęście da się to łatwo zaspawać i szybko było po temacie. I tak samo jak w przypadku podstawy akumulatora od razu poszedł cały zestaw konserwujący, a śrubka dostała ocynk w spraju i nową podkładeczkę miedzianą.
(https://i.postimg.cc/9XyCWP27/20230610-222011.jpg)
-
Dzisiaj przedstawię Wam kolejną porcję zdjęć i opisu pracy przy układzie chłodzenia.
Tak jak pisałem poprzednio, płukanie układu wodą pod ciśnieniem pokazało, że nie płynie ona do zbiorniczka wyrównawczego. Po zdjęciu węża elastycznego, który biegnie do tego zbiorniczka ukazał się taki widok.
(https://i.postimg.cc/2yNhZHjt/20230610-210044.jpg)
a z węża wysypało się to:
(https://i.postimg.cc/d0X8qsbw/20230609-174606.jpg)
Stwierdziłem, że nie ma sensu ratować tych dwóch rurek stalowych, które są tak przeżarte przez rdzę. Poszukiwania w internecie czegoś zastępczego zaowocowało tym, że znalazłem rurkę nierdzewną fi 8x1.5, którą można zamówić na metry. Była też rurka fi 8x1.0, ale bałem się, że jak przyjdzie mi ją dogiąć w razie czego, to może się przełamać.
Przy okazji zamówiłem sobie wąż elastyczny dedykowany do płynu chłodniczego, do tych właśnie rurek + opaski nierdzewne.
Idąc za ciosem postanowiłem zdemontować zbiorniczek płynu chłodzącego, bo jak większość elementów w komorze silnika był bardzo brudny i upaćkany czarnym olejem.
Okazało się, że spód był już mocno zardzewiały, a po dokładnym oczyszczeniu pokazała się taka niespodzianka.
(https://i.postimg.cc/dQG8YK4c/20230610-203242.jpg)
Krótkie zastanowienie się, czy dam radę ogarnąć ten temat u mnie w garażu i padła decyzja, że wycinam i spróbuję dorobić reperaturkę z blachy.
(https://i.postimg.cc/br0bHQsw/20230610-204116.jpg)
Na dzisiaj to by było tyle. Niedługo pokażę jakim sposobem udało się wyklepać z blachy taki narożnik z zaokrąglonymi dwoma brzegami.
-
Niespodzianek bedzie co nie miara ale byle do przodu. Co do oleju to lalbym dedykowany taki jaki byl od nowosci. U mnie w XJ40 fabrycznie lali 10w a ktos zapodal mineralny i tak jezdzil z 15 lat na nim, za mojej kadencji postanowilem zmienic na 10w, zrobilem plukanke i zalalem nowy. Zeby cos poprawilo czy pogorszylo nie zauwazylem ale stwierdzam ze skoro zalali taki to ma jezdzic na takim jaki byl dedykowany. W Twoim przypadku ogolnie po pierwszym uruchomieniu jeszcze raz bym zmienil olej zeby wyplukac resztki tego co zostalo ale niech wypowiedza sie madrzejsi.
-
@Demo - jeżeli chodzi o olej, to bardzo dużo czytałem na forach polskich i zagranicznych oraz w swoich książkach i poradnikach o tym modelu.
Generalnie jest zasada, aby olej miał odpowiednią lepkość i odpowiedni symbol klasy. Ja zdecydowałem się na ten akurat, bo jest tani. Samochodem i tak nie będę na razie jeździł, bo ma dziurawy, przerdzewiały zbiornik paliwa, a jak jeden jest dziurawy, to i drugi też będzie w stanie agonalnym. A oprócz tego układ hamulcowy jest do zrobienia, więc jak te dwie rzeczy ogarnę, to i tak rok minie :-)
Natomiast zrobię tak jak piszesz, żeby po jakimś czasie wymienić ponownie olej. Zapewne przez te najbliższe miesiące pracy, będę od czasu do czasu go odpalał, aby trochę pochodził na świeżym oleju. A później zrobi się jeszcze raz wymianę oleju i w drogę wokół komina.
-
Dzisiaj chciałbym pokazać szanownym Kolegom jak uporałem się z tą dziurą w zbiorniczku wyrównawczym.
Otóż na kawałku twardego drewna wyrysowałem sobie kształt przyszłej reperaturki. Następnie obrobiłem pilnikiem krawędź i przykręciłem do takiego kopyta kawałek blachy.
A później przez wielokrotne wyklepywanie blachy udało się tak wyciągnąć materiał, że ułożył się ładnie wg. kształtu.
(https://i.postimg.cc/mZNp4LKh/20230615-205323.jpg)
A po wspawaniu wygląda to tak, jak na poniższym zdjęciu. Samo spawanie było bardzo męczące, bo robiłem to migomatem i ciężko było uzyskać pełną szczelność. Zawsze którędyś uciekało powietrze. Więc metodą szlifowania, spawania, szlifowania, spawania itd. udało się w końcu pozaklejać wszystkie nieszczelności.
(https://i.postimg.cc/nLrMFhdx/20230617-150450.jpg)
Następnie do środka poszła garść nakrętek, trochę acetonu i całość trzeba było od środka ostukać z rdzy. Jak już nie było luźnej rdzy dopiero wlałem kwas fosforowy, który miał wyżreć rdzę.
Po dokładnym wypłukaniu znowu aceton, aby pozbyć się wody i następnego dnia odbyła się konserwacja od środka. Rozrobiłem w miarę rzadki epoksyd przemysłowy z Internationala i wlałem go do środka, rozprowadzając go po wszystkich ściankach. Na zewnątrz od spodu położyłem również epoksyd przemysłowy, a na całą resztę zwykły epoksyd do zaprawek, aby ładnie wyglądało.
Po kilku dniach, po zmatowieniu całości położyłem dwie warstwy czarnego lakieru samochodowego i finalnie wyszło to tak.
(https://i.postimg.cc/qMBhRrM1/20230711-084854.jpg)
Finalnie splanowałem na płycie z papierem ściernym przylgnię do korka ciśnieniowego, aby być pewnym, że nie będzie tamtędy uciekało ciśnienie.
Z układem chłodzenia jednak to nie koniec przygód. Podczas płukania całego układu za pomocą wody z węża coś mnie tknęło, aby odkręcić ten stalowy króciec, z którego leci woda.
(https://i.postimg.cc/L5LcKwGf/20230711-203957.jpg)
Jak się okazało, w środku siedziało tak grubo rdzy, że światło otworu zmniejszyło się o połowę.
(https://i.postimg.cc/63dc9K59/20230712-213442.jpg)
Króciec poszedł więc do regeneracji, ale to opowiadanie na kolejny odcinek :-)
-
No no ladny kunszt, podziwiam i czekam na kolejna porcje walki z materia :D
-
@Demo, dziękuję za dobre słowo. Staram się na ile starcza wiedzy, czasu i umiejętności.
Powracając do króćca od układu chłodzenia, po oczyszczeniu okazał się dość mocno podżarty z zewnątrz przez rdzę. Pokryłem więc go epoksydem do regeneracji części stalowych i następnego dnia oszlifowałem. Przydała by się do tego tokarka, ale poradziłem sobie za pomocą długiej śruby osadzonej we wiertarce.
Jak to mówi powiedzenie: "Trzeba sobie jakoś radzić, powiedział baca zawiązując buta dżdżownicą".
(https://i.postimg.cc/qv7KrWzD/20230714-201330.jpg)
Przyszedł też czas, aby w końcu złożyć dwuczęściową obudowę termostatu, w której jak się okazało, termostatu nie było. Oj nasz zachodni sąsiad (od którego przyjechał samochód do Polski) powinien się wstydzić :-wstyd
Przed rozbiórką wyglądało to tak:
(https://i.postimg.cc/mgQ7871B/20230619-193258.jpg)
Stwierdziłem, że czarny lakier mi nie pasuje, śruby trzeba ocynkować, uszczelki dać nowe, gwinty jeszcze raz przelecieć gwintownikiem i narzynką, a całość skręcać na jakiś sensowny smar.
Zacząłem więc od oczyszczenia odlewów szczotką stalową na wiertarce. Później poszła szczotka nylonowa, która nadała większego blasku.
Do cynkowania zrobiłem sobie małą wanienkę i tam wrzucam drobnicę, którą trzeba szybko ocynkować. Nie jest to cynk, którym można by się pochwalić, ale mam to od ręki.
Uszczelki wyciąłem sobie nowe z GAMBITU 0,5mm, a pod dekielkiem od korka wlewu dałem 1mm. Jak później pokazała próba z wodą z węża, zaczęło cieknąć pod tym dekielkiem, bo chyba powinien tam być jakiś oring. Zrobiłem więc pomiary gniazda i oringi już jadą.
Jedną z ostatnich rzeczy było jeszcze wyczyszczenie gwintów zewnętrznych na śrubach i wewnętrznych w odlewach aluminiowych. Tutaj pomocna była narzynka i gwintownik 5/16" UNF 18.
Na koniec wszystkie gwinty przesmarowałem specjalną pastą, która zapobiega między innymi korozji elektrochemicznej. Po złożeniu całość wygląda tak:
(https://i.postimg.cc/zDdwB4Qh/20230708-203718.jpg)
Niestety nowe, nierdzewne opaski wyglądają koszmarnie, starego typu były ładniejsze. Żeby je zachować, chyba poobcinam im te wystające języki i może będzie jakoś znośnie.
A na koniec dzisiejszych przygód jeszcze jeden bohater, tym razem "heating valve". Jak kupowałem ten samochód, to nawet nie miałem pojęcia co to jest, jak się nazywa i do czego służy.
Trochę szperania w internetach i wszystko stało się jasne. Nie mniej jednak ludzie pisali, że współcześnie produkowane zamienniki potrafią cieknąć, więc warto dołożyć i kupić ze sprawdzonego źródła. Wizja wydania 45$ + koszt przesyłki szybko skłoniły mnie to podjęcia decyzji, że trzeba pacjenta reanimować, ale o tym następnym razem.
(https://i.postimg.cc/mgwR7NW0/20230711-195253.jpg)
-
Panowie, nastał w końcu ten dzień, kiedy trzeba było spróbować odpalić starego kota.
To jest filmik z dzisiejszej pierwszej próby odpalenia. Miłego oglądania.
https://clipchamp.com/watch/mL8X5jbyxpP?utm_source=share&utm_medium=social&utm_campaign=watch
-
Fajnie sie oglada jak auto ozywa po dluzszym postoju :-R z uszczelkami dobry temat, tez mi sie ta wiedza przyda.
-
Gratulacje :)
Nadal pozostaje pytanie - po co to wszystko, ale niezależnie od tego - szacunek!!!
-
Dziękuję Wszystkim forumowiczom za dobre słowa :-)
Dzisiaj zakończenie wątku z układem chłodzenia. Finalnie udało się uratować "Heating valve", który jest zamontowany na grodzi. Po odpaleniu silnika puszcza ciepłą wodę do nagrzewnicy i nie cieknie, także na jakiś czas temat zakończony, a wygląda to tak:
(https://i.postimg.cc/Kc6JjrV3/20230807-104918.jpg)
Strzałkami pozaznaczałem te miejsca, które w tej okolicy zostały już zrobione, jak to się mówi "przy okazji". Odnowiony króciec z magistrali + nowy wąż. Przeczyszczone i nasmarowane 2 punkty masy (na magistrali i przy głowicy), oczyszczone i nasmarowane złącza przekaźników na grodzi.
Jeżeli chodzi o węże do układu chłodzenia, to kupiłem odpowiedniej średnicy węże do wody chłodzące polskiego producenta. Można je dostać na Alledrogo z metra.
Dodatkowo dokupiłem sprężynę do gięcia węży na ciepło. Nie mniej jednak nie udało mi się nadać pożądanego kształtu tym wężom, mimo kilku prób grzania opalarką.
(https://i.postimg.cc/vZGGfnj3/20230714-212347.jpg[\img]
Jedyne węże, które trzeba będzie kupić jako oryginalne, to te 3 "grubasy" idące od i do chłodnicy.
Mając układ chłodzenia wstępnie zrobiony odpaliłem samochód, aby nim wyjechać spod wiaty. Trzeba go było przygotować na wjechanie do garażu na długie miesiące.
W myciu i nakładaniu wosku pomogły mi córki. Trzeba się było bowiem mocno spieszyć, bo zbliżały się deszczowe dni, a samochód miał postać jeszcze kilka dni na dworze.
[img]https://i.postimg.cc/hGgMSDXJ/20230729-164557.jpg)
Aktualnie działam już w moim małym garażyku. Samochód został podniesiony na tylnym moście do góry, koła zrzucone i zaczęła się przygoda z wyciąganiem zbiorników paliwa.
Normalnie zajęło by to ze 2h na stronę, a ja już spędziłem 2 dni i nadal zbiornik jest w środku :-) Wszystkie małe śruby zardzewiały na śmierć. Ale stosując wszystkie dostępne techniki luzowania śrub jest już bliżej niż dalej. Małe śruby trzeba było albo urywać, albo ścinać szlifierką. Duże najpierw wymęczyłem obrotami w lewo i prawo, później pobijak na łeb i trzon śruby, w międzyczasie odrdzewiacz z penetratorem, później klucz udarowy, a na końcu palnik i tak do skutku. W mordę jeża, czy nie mogli dać cynkowanych na produkcji? W końcu to luksusowe auto.
(https://i.postimg.cc/Y0Nk4N6N/20230802-195859.jpg)
No ale wisienkę na torcie dzisiejszego wpisu zostawiłem na sam koniec. Otóż jak już zrzuciłem koło i tylny zderzak, to ukazał się obraz, który w mojej ocenie dorzucił mi jakieś 3 miesiące dodatkowej pracy (po godzinach oczywiście).
(https://i.postimg.cc/J4nM7XyX/20230803-112512.jpg)
(https://i.postimg.cc/Cx8ydswR/20230803-121043.jpg)
To tylko przykłady, bo takich miejsc jest więcej w tym rejonie. No ale mam już jakąś wprawę z takimi tematami, bo minionej zimy uczyłem się blacharki na moim starym Nissanie i jakoś to wyszło.
Na dzisiaj to tyle, jak będą jakieś postępy w pracach, to postaram się opublikować, bo a nuż komuś się przydadzą.
Dodatkowo mam nadzieję, że niektóre osoby poczują się może zachęcone, aby samemu próbować naprawiać swoje stare samochody.
Ja jestem amatorem, mam amatorskie narzędzia i średnie warunki, ale poświęcam dużo czasu na czytanie fachowej literatury. Jakbym miał te prace dać do zrobienia profesjonalistom, to bym nigdy nie ruszył, bo były by to koszta, dla mnie nie do udźwignięcia.
Kilka lat temu zacząłem przygodę z samochodami od wymiany oleju i filtrów w moich samochodach. Rok później naprawa tylnych hamulców, rok późnej remont głowicy, kolejny rok to naprawa nadkola i progu, a teraz to wyzwanie.
Na sam koniec cytat ze świetnego poradnika dostępnego za darmo w internecie. Poradnik dotyczy właśnie tego modelu Jaguara. Autor piszę mniej więcej tak (tł. z ang.) "Nie czuj się gorszy od Twojego mechanika, on rano także zakłada spodnie na obie nogi".
-
Wróciłem do remontu po dłuższej przerwie :)
Na tapecie jest aktualnie rozgrzebany próg i nadkole. Sytuacja o tyle się jeszcze bardziej skomplikowała, że odkryłem drugie dno poprzednich napraw blacharskich.
To drugie dno ma wymiar przenośny ale i dosłowny. Okazało się bowiem, że próg, który zacząłem szlifować był tylko atrapą (ta niebieska blacha), pod którą kryła się mroczna historia poprzedniej naprawy :o
Teraz dopiero widać, co jest do zrobienia. Spędziłem dzisiaj ze 2 godziny siedząc z pisakiem i śrubokrętem, aby opracować technologię naprawy tego rejonu. Niewielki obszar ponumerowałem sobie od 1 do 5 i w tej kolejności będę wycinał i wspawywał reperaturki. Chodzi o to, żeby nie wyciąć na raz za dużo, aby nie zgubić kształtu. Gdyby mnie to nie rejcowało, to mym się chyba już załamał :-cry , a tak popróbuję sił w pracach blacharskich ;)
(https://i.postimg.cc/sXKXtzcV/20231009-204638.jpg)
(https://i.postimg.cc/RVtmt9HN/20231011-195710.jpg[)
-
Gdy juz skonczysz remont kota to mozesz od razu zakladac zaklad zajmujacy sie odrestaurowywaniem zabytkowych fur :D nie zalamuj sie, traktuj to jako fun i nauke
-
No i jak tam ciąg dalszy przygód? Teraz zima, ciemno, dużo czasu w garażu, więc postęp powinien być szybszy? Dawaj jakieś foty!
-
Szacun... kiedyś postawiłem swoją brykę na kobyłki, żeby porobić to i owo w zawieszeniu i wygonić korozję z tylnych nadkoli. W sumie, zdemontowałem cały spód, wymieniłem absolutnie całe zawieszenie i wydech, do ostatniej śrubki nie licząc amorów, wypiaskowałem wszystko, zamalowałem konwerterem, potem dwie warstwy epoksydu, uszczelnienie mastyką wszystkich łączeń blach, kolejne dwie warstwy epoksydu, dwie warstwy chlorokauczuku. Na początku nie mogłem zdjąć osłon progów, a w dokumentacji technicznej były jakieś inne te osłony skutkiem czego musiałem je powyrywać, więc przy okazji połamało się to i tamto. Stwierdziłem, że to maksymalnie wkurwiające i ten samochód stał tak sześc lat na tych kobyłkach zanim do niego wróciłem. Chciałem tylko powiedzieć, że nawet z pozoru proste projekty mogą być nieprzewidywalne a co dopiero remont starego Jaga, którego absolutnie chciałbym kiedyś mieć a najlepiej S1 lub 2. W każdym razie powodzenia!
-
Demo, kamis i PeterX, dzięki za Wasze komentarze.
Cały czas działam, bywa tak, że czasami nawet codziennie po godzince wieczorem. Roboty jest od groma i ciągle przybywa :-)
Idzie powoli, ale już widać światełko w tunelu, że próg uda się wykończyć. Wrzucam zdjęcia, gdzie widać właśnie kawałek progu, który wstawiałem oraz nowe połączenie z pionowym profilem schodzącym do progu.
Na razie prace blacharskie robię mając do dyspozycji młotek i dwa kątowniki. Przydała by się chociaż spęczarka - rozpęczarka, bo nawalanie młotkiem, aby profil zaczął się układać w łuk jest trochę męczące i czasochłonne.
(https://i.postimg.cc/0QcF85kf/20231021-134642.jpg)
(https://i.postimg.cc/PJZKp6Xx/20231130-211549.jpg)
-
A niech to gęś kopnie! Platforma hostingowa, na której umieszczałem zdjęcia przestała działać. W związku z tym to wszystko, co do tej pory umieściłem - przepadło.
Ale nic to, trzeba się podnieść, otrzepać z kurzu i iść dalej. Mój Jaguar jest tak pordzewiały, że chyba nigdy nie zabraknie mi tematów zdjęciowych do opisania ;D
No dobrze, tym razem kawałek tylnego progu z miejscem, gdzie przychodzi lewarek samochodowy (jacking point - ang.).
U mnie cały ten obszar był wgnieciony do środka samochodu, gdyż podłużna, pionowa blacha trzymająca to wszystko w kupie, była po prostu odżarta od poszycia podłogi.
Wyciąłem co było konieczne i wyklepałem ten wgnieciony obszar trzymając długą listwę wzdłuż całego progu. Teraz przyszedł czas, aby zastanowić się, jak wzmocnić to miejsce pod lewarek.
Oryginalnie, ta przykręcana, stalowa nakładka pod lewarek trafia w puste pole, więc siłą rzeczy nie jest to najszczęśliwsze rozwiązanie.
Zrobiłem model obliczeniowy w komputerze i wyszło mi, że na krawędziach nakładki naprężenia grubo przekraczają granicę plastyczności materiału. I faktycznie były tam 2 miejsca, które musiałem zaspawać, bo pokazały się pęknięcia zmęczeniowe. Po przemyśleniu doszedłem do wniosku, że najefektywniej będzie umieścić poprzeczną, grubą (2mm) blachę przechodzącą przez sam środek "jacking point". Wygląda to tak.
(https://thumbs2.imgbox.com/1b/62/nluArJp6_t.jpg)
W modelu obliczeniowym, po zdjęciu poszycia wygląda to tak.
(https://thumbs2.imgbox.com/b0/5c/1vCInuGl_t.png)
A tutaj jest całościowy, lokalny modelik.
(https://thumbs2.imgbox.com/06/28/DhtyOHDy_t.png)
Do modelu przyłożyłem siłę od lewarka o wielkości 900kg i jakoś to rozwiązanie daje radę. Naprężenia są poniżej granicy plastyczności dla zwykłej stali.
Tą poprzeczną blaszkę wykorzystałem także jako podparcie dla wzdłużnej, konstrukcyjnej blachy. Dlatego jej koniec jest zagięty pod kątem prostym, aby zrobić miejsce na spawanie otworowe.
Po wspawaniu tej właśnie wzdłużnej blachy, całość wygląda tak.
(https://thumbs2.imgbox.com/67/9d/JAaxJB1S_t.jpg)
Teraz wziąłem się za nadkole, które ku mojemu zdziwieniu było już kiedyś grzebane i to w sposób bardzo spartański. Ale to temat na kolejny wpis
-
Szacun! Kawał dobrej roboty! :-super
-
Też sam robiłem blacharkę swojego kota i mam parę uwag które Ci się przydadzą. Nie ma XJ S1,2,3 nie dotkniętego bardziej lub mniej korozją, gdy sprowadzałem swojego, to przy oględzinach stan wydawał się "prawie" idealny, inaczej sprawa zaczęla wyglądać przy usuwaniu tych "drobnych" poprawek blacharskich. Nie baw się w łatanie punktowe progów zewnętrznych, tak jak wyglądają na początku, takie będą całe, ja rozwiercałem wszystkie zgrzewy i wymieniałem całe progi (możesz je wyciąć, będzie szybciej ale ... nie do końca fachowo). Po wycięciu progów zewnętrznych ujrzysz od środka próg wewnętrzny i to może być jazda.... Zdemontuj fotele i wyciągnij wykładzinę, ja musiałem robić wstawki podłogi przy tunelu środkowym i progu wewnętrznym, podgrzewałem i zdzierakiem usunąłem całąkonserwację podwozia, dopiero wtedy będziesz miał ogląd stanu blacharki swojego kota. Ale nie ma się co zrażać, zamiast przed tv lepiej majstrować przy swoim kociaku. Powodzenia.
-
denver69, dzięki za podzielenie się swoją wiedzą.
Na pewno skorzystam jeżeli chodzi o progi. W tej chwili mam już wymienione tylne pół metra progu, ale nie przyspawałem go na głucho do reszty, tylko zostawiłem sobie szczelinę.
Od tej szczeliny wytnę kolejne pół metra i tak etapami w kierunku przodu samochodu.
Ten próg zostawiam sobie jednak na później, bo za lada dzień biorę się za wymianę całego nadkola. Mam już nowe cynkowane, które będę starał się wkomponować w karoserię.
Na razie mam duże oczy z przejęcia, bo przy tych kształtach, to robota jest naprawdę dla zawodowego blacharza, a nie takiego laika jak ja.
Wrzucę niebawem fotki, jak mi idzie z tym tematem.
Pozdrowienia z warsztatu ;-)
-
Parę dni temu wziąłem się za nadkole, które jest kontynuacją prac przy prawej, tylnej części samochodu.
Przyszło nowe nadkole z zaprzyjaźnionego sklepu V12 i według jego kształtu wyciąłem kawałek blachy wraz ze starą reperaturką, aby odsłonić wewnętrzne poszycie.
Oczom moim ukazała się "solidna" robota poprzedniego blacharza zza Odry, który zżarte poszycie przykrył po prostu kawałkiem nowej blachy.
(https://i.postimg.cc/9F11Xbb8/20240501-184710.jpg)
W zasadzie, to poszycie zewnętrzne wyciąłem po całym obwodzie tylko po to, aby dostać się wygodnie do poszycia wewnętrznego.
Mam już w głowie chytry pomysł na połączenie nowego wewnętrznego poszycia z nową reperaturką.
Jak się uda, to się pochwalę później, a póki co remont zacząłem od tylnej blachy zamykającej nadkole. Jest ona jednocześnie dojściem do zbiornika paliwa.
Chciałem zachować jak najwięcej z tej blachy, więc wycinałem tylko to, co musiało być wycięte.
(https://i.postimg.cc/fyz25r5d/20240502-200048.jpg)
Od niej dopiero będę robił poszycie wewnętrzne nadkola, a później zamknę to z zewnątrz gotową reperaturką, która już czeka.
Przy okazji wyszła jedna ciekawostka, której nie mogę rozwikłać. Mianowicie w samym narożniku nadkola konstruktorzy wymyślili sobie taką nakładkę, która jakby zaślepiała narożnik.
(https://i.postimg.cc/DyD6b0VL/20240504-163710.jpg)
Między tą nakładką, a biegnącym tam wzdłużnym połączeniem dwóch blach ładnie rozwinęła się korozja, która spowodowała, że miejsce to spuchło od nawarstwiającej się korozji.
Postanowiłem frezem zeszlifować spawy mocujące tą nakładkę i już w trakcie szlifowania między szczelinami sypał się piach. Po zdjęciu tej nakładki okazało się, że cała ta niewielka przestrzeń była wypełniona piachem i rdzą. To co zostało widoczne jest na zdjęciu.
(https://i.postimg.cc/dVPdYyPH/20240504-163719.jpg)
Nie wiem w jakim celu ta nakładka tam była, ale na pewno już tam nie wróci :-) Tyle co mogłem doczyściłem mechanicznie, a same zakamarki będę dopieszczał małą piaskarką.
Finalnie, jak wszędzie na podwoziu pójdzie tam gruby epoksyd przemysłowy i masa wygłuszająco - uszczelniająca. Z masy tej chcę także porobić spadki na tym wzdłużnym rancie, co by mi woda tam nie stała.
Cieszę się ogromnie, że jakoś mi to idzie. Martwiłem się, że ugrzęznę przy tym nadkolu, ale świateło w tunelu jednak pali się ;-)
-
Prace idą dalej, ale dopiero teraz miałem czas, aby zrobić kolejny wpis.
Aby ruszyć z nadkolem trzeba było najpierw zregenerować osłonę zbiornika paliwa i jej mocowanie na samochodzie. Sporo czasu na to poświęciłem, bo część reperaturek trzeba było wyklepywać w dwóch kierunkach. No ale finalnie temat ogarnąłem i można już było odtworzyć resztę zżartych blach nadkola.
(https://i.postimg.cc/bvL8Jp5g/20241005-175213.jpg)
Ten rancik widoczny na zdjęciu, to mój patent na uniknięcie łączenia blach nadkola w tradycyjny sposób. Będzie on dospawany kilka centymetrów powyżej zewnętrznej reperaturki nadkola.
Tutaj sytuacja sprzed kilku tygodni, gdzie dorabiałem łatkę, a poniżej niej czarnym pisakiem zamarkowałem docelowe miejsce przyspawu.
(https://i.postimg.cc/BnpQ8TL2/20240713-184233.jpg)
A tutaj zaczęta odbudowa ściany pionowej za nadkolem, do której jest zamontowany zbiornik paliwa.
Musiałem rozłożyć to sobie na etapy i robić kawałkami.
Aby w przyszłości móc bez problemu odkręcać osłonę zbiornika paliwa (przy rozbiórce wszystkie śruby były cięte fleksem) zdecydowałem się na przyspawanie nakrętek nie cynkowanych, do których będą wkręcane śruby ze stali nierdzewnej. Nakrętki wraz z blachą będą malowane epoksydem przemysłowym, a śruby nierdzewne będą wkręcane albo na smar, albo na jakiś klej do połączeń rozbieralnych. Chodzi o to, aby z każdej strony nakrętki odciąć dopływ tlenu czy też wody.
(https://i.postimg.cc/L89mMJC5/20240608-175403.jpg)
-
Świetna robota, jak się robi dla siebie to idzie w to całe serce.
Pracowałem trochę na spawalniach i niestety dużo producentów nie przykłada się do uszczelniania spoin, zgrzewarki są źle ustawione, przepalają ocynk, a potem ktoś się musi męczyć.
Po wszystkim trzeba odstraszyć diabła:
(https://www.toys4boys.pl/49794-thickbox_default/zawieszka-o-zapachu-piniadza-200-pln.jpg)
-
Czester, być może na sam koniec skorzystam z Twojej propozycji zawieszki :-) A póki co sam walczę z rdzą.
Ostatnio, aby odtworzyć komorę zbiornika paliwa, musiałem najpierw złapać się kształtu samej osłony tego zbiornika. Ale jak to bywa w tym modelu, te osłony są często zżarte, bo stoi w nich piach i woda. U mnie wyglądała ona tak:
(https://i.postimg.cc/d1WjwZsj/20240514-201928.jpg)
Problem z nimi jest taki, że ta osłona idzie na zakładkę z poszyciem samochodu. Na nieszczęście, osłona przychodzi od zewnątrz na zakładkę. Więc przy każdym deszczu, woda spływająca po samochodzie spływa sobie między te dwie blachy do środka tej osłony. Wcześniej czeka na nią już kupka błota, którą tylne koło wchlapuje przez nieszczelności do środka. I tym sposobem, po 20 latach jak trzeba zdjąć osłonę zbiornika, aby cos tam pogrzebać, śruby są już zżarte, dolnej części już nie ma, ranty są przegnite od piaskowania z tylnego koła itd.
Moim remedium było maksymalne uszczelnienie połączenia, przez które dostawała się woda i błoto z tylnego koła. Musiałem trochę dospawać tam blach, aby po złożeniu do przysłowiowej "kupy" nie było widać prześwitu.
Druga rzecz, to zaspawałem otwór na korek do spuszczania benzyny ze zbiornika. Jak będę chciał to zrobić, to po prostu odkręcę sobie całą osłonę.
Trzecia rzecz, to zaspawałem otwór drenażowy, przez który miała wysączać się zbierająca tam woda.
Oba otwory owszem, być może pomagały w pozbyciu się wody, natomiast tamtędy dostawał się piach i brud z drogi.
Aby powyższe uszczelnienie miało sens, przy montażu tej osłony uszczelnię ją dookoła jakimś silikonem tak, aby ściekająca po karoserii woda nie dostawała się do środka.
Na chwilę obecną wygląda to tak, jak wygląda. Czeka mnie jeszcze szpachlowanie, bo blacharsko nie byłem w stanie zrobić tego lepiej.
(https://i.postimg.cc/fW88NLBb/20241008-101612.jpg)
Wczoraj zamykałem nadkole na zewnątrz i od środka. Wewnątrz nadkola spawałem z rantem wg. własnego pomysłu - zdjęcie wkleję później, jak już będzie skończone.
Trudne to było wyzwanie. Trzeba się było wcisnąć plecami po jednej albo po drugiej stronie tylnej piasty koła, siedząc na ziemi. W jednej ręce lampka, a w drugiej rączka spawalnicza.
Ale najgorsze były gorące odpryski podczas spawania, które leciały na nogi i na głowę. Trochę popaliłem spodnie, ale bez większych obrażeń udało się to jakoś zasmarkać.
Teraz zostanie tylko szlifowanie, 2 x gęsty epoksyd przemysłowy, który dodatkowo uszczelni to połączenie. Na to mastyka do spoin, którą pewnie jeszcze raz przykryję epoksydem i dopiero elastyczna masa uszczelniająca na całość.
Na dzień dzisiejszy wygląda to tak. A póki co wyjeżdżam w góry na parę dni pooddychać świeżym powietrzem, bo trochę się już nawdychałem tej spalonej farby :-)
(https://i.postimg.cc/Bnmhqvqp/20241008-121600.jpg)
-
Podsyłam jeszcze trochę fotek i relacji z końcówki ubiegłego roku (2024).
Zabrałem się za odbudowę tylnego rantu, gdzie opiera się tylny zderzak, a jednocześnie jest on wsparciem dla osłony zbiornika paliwa.
(https://i.postimg.cc/jjGR60gj/20241206-202407.jpg)
Podjąłem decyzję, że dorobię najpierw gięty kątownik, na którym opiera się poszycie karoserii. Ponieważ kątownik ten jest z dwukrotnie grubszej blachy niż poszycie, jedyną dostępną mi metoda było go sprefabrykować z dwóch części i pospawać razem. Na koniec, w miejscu, gdzie przychodzi nakładkowo poszycie, kątownik pomalowałem miedzią w spray'u co umożliwia późniejsze spawanie.
(https://i.postimg.cc/g0G9qcd4/20241213-195924.jpg)
Na górnym zdjęciu z lewej strony można dostrzec srebrne, okrągłe zaślepki mocowania tylnego zderzaka. Po rozebraniu tego mocowania okazało się, że te zaślepki są już zżarte na maksa, więc zrobiłem sobie formę z grubej blachy, zamocowałem ją we wiertarce stołowej i pilnikiem zrobiłem piękne zaokrąglenie. Można by zapytać dlaczego akurat pilnikiem i we wiertarce. A no dlatego, że nie mam tokarki, a czas goni i trzeba sobie jakoś radzić.
Po skręceniu tej formy z okrągłym kawałkiem blaszki wystarczyło wyklepać krawędź młotkiem. Finalnie wyszło jak na poniższym zdjęciu.
Dodam tylko, że te blaszki (zaślepki) można kupić za kilknaście EUR za sztukę, więc tym bardziej musiałem je dorobić samemu :-)
(https://i.postimg.cc/MTQVtwz3/20241121-203103.jpg)
Samo poszycie tylnej karoserii musiałem także zrobić z dwóch kawałków, bo jest ono przełamane i idzie po łuku, więc zrobienie z jednego, pasującego kawałka było by dla mnie bardzo trudne / niewykonalne. Finalnie i tak musiałem wspomóc się spęczarką, bo po spawaniu trochę rzuciło mi kształt.
Na to i tak przychodzi zderzak, więc ma być przede wszystkim mocne i szczelne.
Na zdjęciu poniżej widać już prawie finał prac (brakuje jeszcze owiercenia). Rant poszycia połączony z reparaturką nadkola, a w dole odbudowana gródź wzdłużna, do której mocowany jest zbiornik paliwa.
(https://i.postimg.cc/V6yM5Nts/20241223-192052.jpg)
A tak w ramach dygresji, to czekała mnie niebawem bardzo trudna operacja naprawy prawego zbiornika paliwa. Poprzedni warsztat samochodowy z za Odry poradził sobie z nieszczelnością, przez wkręcenie blachowkręta z podkładką gumową - i to nie miało być śmieszne.
Na moje szczęście kolega z forum wyprzedawał ostatnio części od swojego Jaguara i odkupiłem od niego prawie nowy zbiornik paliwa. Tak więc w tym roku (2025) jest szansa że nowy zbiornik będzie już zamontowany.
-
Ten sezon (2025r) w warsztacie zacząłem dopiero w maju.
Wziąłem się skromnie za drobnicę w okolicy zderzaka. Nitowane wsporniki oraz plakietki z numerami zdemontowałem, aby całość przygotować pod konserwację epoksydem.
Jak widać warto było to zrobić, bo pod wspornikami rozwijała się rdza.
(https://i.postimg.cc/CMty44TH/20250505-184625.jpg)
Do malowania zdemontowałem też tylne lampy, które były przykręcone na śruby calowe oraz wkręty do drewna :-)
Gwint w lampach od razu zrobiłem po Bożemu, czyli metryczny. Było miejsce, więc nie wahałem się ani chwili.
(https://i.postimg.cc/5NfWk2Kn/20250507-151333.jpg)
Przy okazji odświeżyłem całą lampę co sumarycznie pochłonęło kilka godzin. No, ale do tematu już nie chcę wracać, więc zrobiłem to, co się tylko dało zrobić, czyli:
- oczyszczenie punktu masy i wszystkich pinów na przewodach
- oczyszczenie gniazd żarówkowych za pomocą mikro szczotki na wiertarce
- usunięcie nalotu na odbłyśnikach za pomocą bardzo drobnej włókniny
- usunięcie nalotu na chromach i zabezpieczenie ich woskiem carnauba
- umycie i lekkie przepolerowanie czerwono-pomarańczowych plastików
- usunięcie nalotu z żarówek
- nagwintowanie nowych metrycznych gwintów w stalowej oprawie
- wyrzucenie wszystkich śrub mocujących i zastąpienie ich nierdzewnymi
- zastanawiam się jeszcze, czy nie zamówić mini oringi na śruby mocujące, aby deszcz nie przedostawał się do środka obudowy wzdłuż gwintu
Trochę godzin na to poszło, ale satysfakcja jest, że będzie lepiej niż fabryka dała :-)