Nie chcę zaczynać nowego wątku a potrzebuje Waszej pomocy.
Kilka dni temu, jak po nocy chciałem odpalić kota to było słychać tylko jak bendiks wyskakuje, ale rozrusznik nie kręcił, a kontrolki ani nawiew nie przygasały. Odpaliłem go na pych i zawiozłem do mechanika, a że to była niedziela, to auto stało do poniedziałku do rana i samo wyzdrowiało. Odpalił bez problemu. Zdziwiło mnie też to, że po odpaleniu na pych całą drogę świeciła się kontrolka ładowania i alternator rzeczywiście nie ładował (sprawdzałem). U mechanika sprawdzili przewody rozrusznika i alternatora oraz masę i wszystko było ok. Dzisiaj stało się to samo, ale po kilkunastu próbach rozrusznik zaskoczył. Podejrzewam, że szczotki rozrusznika się wieszają, ale co z tym ładowaniem, przy odpalaniu na pych powinno się wzbudzić. Próbowałem dzisiaj odpalać go na pych jadąc z górki i ładowanie gasło. Miał może ktoś podobny problem?