Bry
Wczoraj wziąłem auto na przejażdżkę. Odpaliłem, ujechałem jakieś 100 m po moich wertepkach i wyskoczyły wszystkie możliwe zmory naraz: błędy ABS, kontroli trakcji, hamulca ręcznego, skrzyni biegów, restricted performance i nie pamiętam czy jeszcze coś. Auto faktycznie weszło w tryb awaryjny, ale nie było żadnego telepania budą czy innych, niepokojących dźwięków.
Zatrzymałem się, zgasiłem silnik, odczekałem pół minuty, odpaliłem i wszystko wróciło do normy. Zrobiłem jeszcze 70 km trasy z postojem, przeparkowywaniem, gaszeniem, odpalaniem i żadnych problemów.
Nie sądzę, żeby wszystko na chwilę trafił szlag a potem cudownie się naprawiło. Skrzynia może czasem mniej delikatnie wrzuci dwójkę, ale jak na ponad 270 000 km śmiga naprawdę ładnie.
Domysły mam dwa:
- może bateria już powoli kaput i chociaż była ładowana niedawno, to z nominalnych 740A zostało mi trochę ponad 500 na rozruch (540A po pełnym naładowaniu)
- a może jakaś masa się przybrudziła - jeśli tak, to gdzie szukać?
Jakieś inne pomysły? Z góry dzięki za pomoc.