Dział Techniczny > XJ Seria I do III (1968-92)
Jaguar XJ6 S3 - przygody domowego mechanika
denver69:
Też sam robiłem blacharkę swojego kota i mam parę uwag które Ci się przydadzą. Nie ma XJ S1,2,3 nie dotkniętego bardziej lub mniej korozją, gdy sprowadzałem swojego, to przy oględzinach stan wydawał się "prawie" idealny, inaczej sprawa zaczęla wyglądać przy usuwaniu tych "drobnych" poprawek blacharskich. Nie baw się w łatanie punktowe progów zewnętrznych, tak jak wyglądają na początku, takie będą całe, ja rozwiercałem wszystkie zgrzewy i wymieniałem całe progi (możesz je wyciąć, będzie szybciej ale ... nie do końca fachowo). Po wycięciu progów zewnętrznych ujrzysz od środka próg wewnętrzny i to może być jazda.... Zdemontuj fotele i wyciągnij wykładzinę, ja musiałem robić wstawki podłogi przy tunelu środkowym i progu wewnętrznym, podgrzewałem i zdzierakiem usunąłem całąkonserwację podwozia, dopiero wtedy będziesz miał ogląd stanu blacharki swojego kota. Ale nie ma się co zrażać, zamiast przed tv lepiej majstrować przy swoim kociaku. Powodzenia.
John76:
denver69, dzięki za podzielenie się swoją wiedzą.
Na pewno skorzystam jeżeli chodzi o progi. W tej chwili mam już wymienione tylne pół metra progu, ale nie przyspawałem go na głucho do reszty, tylko zostawiłem sobie szczelinę.
Od tej szczeliny wytnę kolejne pół metra i tak etapami w kierunku przodu samochodu.
Ten próg zostawiam sobie jednak na później, bo za lada dzień biorę się za wymianę całego nadkola. Mam już nowe cynkowane, które będę starał się wkomponować w karoserię.
Na razie mam duże oczy z przejęcia, bo przy tych kształtach, to robota jest naprawdę dla zawodowego blacharza, a nie takiego laika jak ja.
Wrzucę niebawem fotki, jak mi idzie z tym tematem.
Pozdrowienia z warsztatu ;-)
John76:
Parę dni temu wziąłem się za nadkole, które jest kontynuacją prac przy prawej, tylnej części samochodu.
Przyszło nowe nadkole z zaprzyjaźnionego sklepu V12 i według jego kształtu wyciąłem kawałek blachy wraz ze starą reperaturką, aby odsłonić wewnętrzne poszycie.
Oczom moim ukazała się "solidna" robota poprzedniego blacharza zza Odry, który zżarte poszycie przykrył po prostu kawałkiem nowej blachy.
W zasadzie, to poszycie zewnętrzne wyciąłem po całym obwodzie tylko po to, aby dostać się wygodnie do poszycia wewnętrznego.
Mam już w głowie chytry pomysł na połączenie nowego wewnętrznego poszycia z nową reperaturką.
Jak się uda, to się pochwalę później, a póki co remont zacząłem od tylnej blachy zamykającej nadkole. Jest ona jednocześnie dojściem do zbiornika paliwa.
Chciałem zachować jak najwięcej z tej blachy, więc wycinałem tylko to, co musiało być wycięte.
Od niej dopiero będę robił poszycie wewnętrzne nadkola, a później zamknę to z zewnątrz gotową reperaturką, która już czeka.
Przy okazji wyszła jedna ciekawostka, której nie mogę rozwikłać. Mianowicie w samym narożniku nadkola konstruktorzy wymyślili sobie taką nakładkę, która jakby zaślepiała narożnik.
Między tą nakładką, a biegnącym tam wzdłużnym połączeniem dwóch blach ładnie rozwinęła się korozja, która spowodowała, że miejsce to spuchło od nawarstwiającej się korozji.
Postanowiłem frezem zeszlifować spawy mocujące tą nakładkę i już w trakcie szlifowania między szczelinami sypał się piach. Po zdjęciu tej nakładki okazało się, że cała ta niewielka przestrzeń była wypełniona piachem i rdzą. To co zostało widoczne jest na zdjęciu.
Nie wiem w jakim celu ta nakładka tam była, ale na pewno już tam nie wróci :-) Tyle co mogłem doczyściłem mechanicznie, a same zakamarki będę dopieszczał małą piaskarką.
Finalnie, jak wszędzie na podwoziu pójdzie tam gruby epoksyd przemysłowy i masa wygłuszająco - uszczelniająca. Z masy tej chcę także porobić spadki na tym wzdłużnym rancie, co by mi woda tam nie stała.
Cieszę się ogromnie, że jakoś mi to idzie. Martwiłem się, że ugrzęznę przy tym nadkolu, ale świateło w tunelu jednak pali się ;-)
John76:
Prace idą dalej, ale dopiero teraz miałem czas, aby zrobić kolejny wpis.
Aby ruszyć z nadkolem trzeba było najpierw zregenerować osłonę zbiornika paliwa i jej mocowanie na samochodzie. Sporo czasu na to poświęciłem, bo część reperaturek trzeba było wyklepywać w dwóch kierunkach. No ale finalnie temat ogarnąłem i można już było odtworzyć resztę zżartych blach nadkola.
Ten rancik widoczny na zdjęciu, to mój patent na uniknięcie łączenia blach nadkola w tradycyjny sposób. Będzie on dospawany kilka centymetrów powyżej zewnętrznej reperaturki nadkola.
Tutaj sytuacja sprzed kilku tygodni, gdzie dorabiałem łatkę, a poniżej niej czarnym pisakiem zamarkowałem docelowe miejsce przyspawu.
A tutaj zaczęta odbudowa ściany pionowej za nadkolem, do której jest zamontowany zbiornik paliwa.
Musiałem rozłożyć to sobie na etapy i robić kawałkami.
Aby w przyszłości móc bez problemu odkręcać osłonę zbiornika paliwa (przy rozbiórce wszystkie śruby były cięte fleksem) zdecydowałem się na przyspawanie nakrętek nie cynkowanych, do których będą wkręcane śruby ze stali nierdzewnej. Nakrętki wraz z blachą będą malowane epoksydem przemysłowym, a śruby nierdzewne będą wkręcane albo na smar, albo na jakiś klej do połączeń rozbieralnych. Chodzi o to, aby z każdej strony nakrętki odciąć dopływ tlenu czy też wody.
Czester Bednarz:
Świetna robota, jak się robi dla siebie to idzie w to całe serce.
Pracowałem trochę na spawalniach i niestety dużo producentów nie przykłada się do uszczelniania spoin, zgrzewarki są źle ustawione, przepalają ocynk, a potem ktoś się musi męczyć.
Po wszystkim trzeba odstraszyć diabła:
Nawigacja
[#] Następna strona
Idź do wersji pełnej