To jest może fajne jak ktoś ma reaktory atomowe, wiatraki, hydroelektrownie itd.
(Ale tylko może, bo przecież akumulatory są toskyczne).
Ale w Polsce, gdzie z energią elektryczną jest zawsze problem, wiatrów nie ma, wodospadów nie ma, uranu też nie.
To bez sensu. A mam wrażenie że premier chce zrobić z nas elektrycznego pioniera.
Do tego ludzie raczej niebogaci. Jak nam zarobki wzrosną do poziomu Niemiec, to problem "starych trujących" aut sam się rozwiąże.
Prawie każdy wolałby nowe z salonu. Tylko jakoś prawie nikogo nie stać.
Poza tym wszystko fajnie póki prąd jest. Jakiś kataklizm, zerwane linie - i nigdzie nie pojedziemy.
Wyobrażacie sobie jak Mad Max szuka na pustyni gniazdka elektrycznego
Jest jeszcze jedna kwestia. Jeżeli kupuje dziś auto spełniające pewne normy i dopuszczone do sprzedaży i płacę za nie ciężkie pieniądze.
To powinienem mieć prawo użytkować to auto tak długo jak mi się podoba. Aż się rozpadnie ze starości.
Zapłaciłem za nie. Spełniało normy.
Wszelkie kary za jego używanie i zmuszanie mnie do kupna nowego jest niesprawiedliwe.
10 lat temu chcieli żeby kupować diesle, bo są eko. Dziś zakazują im wjazdu do miast.
Kto powiedział, że za 20 lat nie wprowadzą zakazu na dzisiejsze EV, z nakazem natychmiastowej utylizacji bo przecież mają trujące akumulatory?