Święta Święta cuda się zdarzają w Holandii spadł śnieg przez weekend.
Wstaje dzisiaj rano do pracy, wychodzę do kocika zapomniałam jak to nasze polskie zimy są i trzeba auto odśnieżać, no cóż... nawet w wiatrakowni czasem musi spaść śnieg.
Odpaliłam kocika, załączyłam ogrzewanie, podkręciłam wentylatorki na maks (radio już z przyzwyczajenia włączone) odpaliłam papierosa i poszłam skrobać szyby. Zajęło mi to jakieś 5 minutek.
Siadłam do kocika wycofałam ładnie pięknie, ujechałam jakieś 150metrów może 200, papieros w ręce (tak tak wiem jak można palić w aucie przecież toż to chańba i wstyd) szyby przymarznięte więc się zatrzymałam, i w momencie odblokowania centralki i otwierania drzwi kocik zgasł.... I już nie odpala. W pierwszym momencie pomyslałam, że za szybko drzwi otwarłam (tzn jeszcze w trakcie toczenia się) i system może odczytał próbę włamu do auta i immobilizer rozkodował kluczyk (już mi się pare razy zdarzyło rozkodowanie). Niestety po ponownym zakodowaniu dalej nic. Cicha nadzieja we mnie się tli, że prąd do rozrusznika nie dochodzi, bo on nawet nie chce pomyśleć nad tym ze próbuje go uruchomić. Dodam że ostatnie 4 miesiące kocik przebiegi ma małe, jak 10 km w ciągu dnia zrobię toż to wszystko bo ręka zagipsowana była, do śrobowania idzie więc zbytnio nawet nie mam gdzie i jak jedzić, przez ten czas chorobowego może zrobiłam 3 trasy po 100km.
Panowie bo brat się nie kwapi do pomocy, a ja siedze i myśle czy to tylko akumulator (czekam aż kumpel z kablami przyjedzie, ale on to tylko koło potrafi w aucie wymienić a reszta dla niego to czarna magia) czy cewka, czy rozrusznik czy co to to jeszcze w kocie może siedzieć, za dużo elektroniki jak dla mnie
a kocik to x-type z 2001 roku 2,5 6v 4x4
aaa i pechowiec jestem co do przekazników i bezpieczników, wcześniej jezdziłam zawsze nissanami tam to wszystko jakies prostsze było niż w kocie