Jagmarket > Znalezione na allegro, ebay itp.

XKR Debica

<< < (6/6)

Jaguar Wroc³aw:
Widziałem osobiscie już kilka Jaguarów z Japonii, w tym takie które miały po 50-70 tyś km i wszystkie były bardzo ładne ale każdy miał albo naprawianie lakierniczo-blacharsko nadwozie pomimo wielkich zapewnień sprzedającego ze to ideał oraz po okazaniu certyfikatow....po Japońsku !!! bardzo szybko wytknąłem wady i to takie niedozaakceptowania (oczywiscie za te ceny)...natomiast co do wnętrz to nie powiem były jak nowe i nie było się do czego przyczepić. W tym egzemplarzu nić na fotelu kierowcy jest wytarta natomiast pęknięcia skóry wskazują że samochodem jeździł ktoś wielki (Japończyk ???) wątpię.. tak nie powinna wyglądać skóra w wyjątkowym kolekcjonerskim egzemplarzu. Tyle ode mnie, na temat lakieru się nie wypowiadam bo w takim świetle trzeba być odważnym żeby go oceniać, trzeba pamiętać ze samochody w tamtych latach nie były perfekcyjnie składane ba nawet następcy tego modelu zdarzały się takie wpadki montażowe ze jakbym zamieścił zdjęcie takiego fabrycznego  auta na forum to nasi eksperci forumowi pastwili by się nad nim nie mając absolutnie racji... 
P.S. podłokietnik też jakiś taki styrany...

Choina:

--- Cytat: Jedrzej w Maj 14, 2016, 22:59:18 pm ---no tak, to było pytanie, o co chodzi z limuzyną? XKR limuzyna? chyba XJR, choina coś chyba zamotał tą razą.

--- Koniec cytatu ---
Jędrula 100 sztuk XKR w qpecie, 100 sztuk w XKR cabrio i 100 sztuk w XJR w limuzynie.
Pany wiedzy na temat Jaguarów nie znajdziecie na otomoto czy alledrogo. Szukać, szukać i jeszcze raz szukać.

Jedrzej:
No... tak właśnie kminiłem.

Czyli krótkoseryjny samochód zepsuli, likwidując jego historię. Było by warte ładny pieniądz, a teraz to zwykły XKR zagadka.

wojtek03:
Mozna by probować odtwarzać ta historię przynajmniej jej początek w okresie gwarancyjnym , może istniała by możliwośc skontaktowania się z właścicielem w Japonii i poprowadzenia jej dalej . No ale to wszystko na zasadzie może. Wtedy cena miałaby uzasadnienie

Jedrzej:
Ma to sens, zacząć trzeba od telefonu do Jaguara. Do Anglii nawet. Przycisnąć właściciela, jesteś pewnie jedynym zainteresowanym. Zobaczysz zdjęcia po kolizji, co i gdzie było robione. Grunt to papiery celne, właściciel aktualny musi mieć, jak nie to chociaż kontakt, przecież nie znalazł auta na ulicy, jeśli nie da, to kłamie, i to bez sensu, niech sobie szuka innego kupca. Moje samochody które sam sprowadziłem, i sprzedałem po latach, to puszczałem z całą papierologią, celną i różnymi "brifami" "registerami", itp .

Nawigacja

[0] Indeks wiadomości

[*] Poprzednia strona

Idź do wersji pełnej