A tutaj zademonstruję poprzednią pracę wirtuoza lakiernika ( nie tego który teraz zajmuje się kotkiem
), który jakże wspaniale zaopiekował się moimi tylnymi błotnikami. Robione w lipcu 2015 gdzie już wyglądało to komicznie, wyniknął z tego niemały konflikt, zakończony kilkoma przykrymi wiązankami i okrojoną zapłatą. Zacieki były straszne, polerowane na siłe, aby odwalić i zebrać pieniążki. Będą malowane od nowa, do załamania, tak jak zrobił to poprzedni wysokiej klasy, wysublimowany i niesamowicie utalentowany " lakiernik " . Według mnie powinien malować paznokcie a nie samochody. Na dolnej wąskiej części błotnika tej przy drzwiach są purchle jak paznokieć. Na rancie idącym wewnątrz nadkola również, tam dopiero się dzieje
Skórka pomarańczy wszechobecna. Gość najpierw źle dobrał lakier, malował 2 raz i chyba bardzo mu się śpieszyło. Z ilości wtrąceń wynikało że malował na pustyni. Wybaczcie jakość, będzie lepsza przy kolejnych fotkach
Dorzucam kolejne fotki z prac poprzedniego wirtuoza. Na gołą blachę położył szpachel, a na szpachel lakier i to była jego cała robota... szkoda sobie ryja strzępić na tego idiotę...
zdrapywane paznokciem :
A tutaj niestety podłoga z tej gorszej strony, w której mój próg nie istnieje. Całe szczęście, że podłoga jest podwójna i nie będzie trzeba wywalać środka by to pospawać.
A to zostało ze starego progu